Cywilizacja, którą chcieli na zawsze wymazać (CAŁY FILM)

Marek Zoellner | Utworzono: 23.07.2015, 15:24
A|A|A

fot. Studio Filmowe "Kadr"

Oto opowieść o zapomnianej już dziś niestety książce oraz filmie, który miał być prekursorskim dziełem wobec filmów Lucasa i Spielberga. Powodów, dla których warto o tym przypomnieć, jest co najmniej kilka. (ZOBACZ CAŁY FILM)

Podwód pierwszy jest z kosmosu. Na stronie internetowej NASA można już oglądać niezwykłe pasmo górskie, które zdaniem niektórych przypomina nasze Karkonosze zimą i oblodzoną Śnieżkę. To wysokie na kilkaset metrów góry na Plutonie, które możemy oglądać dzięki sondzie New Horizons. 

Leżą niedaleko tak zwanej Równiny Sputnika liczącej ok. 100 mln lat. Sonda przeleciała obok nich przed tygodniem, a wyglądają tak...

Foto: NASA/New Horizons

Drugi powód to rozpoczynający się właśnie we Wrocławiu festiwal Nowe Horyzonty. A przecież właśnie na jednej z poprzednich edycji gościem specjalnego spotkania i projekcji był reżyser Andrzej Żuławski. Ten sam, który nakręcił i wbrew całemu socjalistycznemu światu ukończył swój film "Na srebrnym globie". Ten sam, którego "pradziad" - jak sam mówi Jerzy Żuławski - napisał trylogię księżycową pod tym samym tytułem (Andrzej Żuławski jest jego stryjecznym wnukiem).

I wreszcie powód trzeci, to kostiumy z planu filmowego, które - można chyba to śmiało powiedzieć - cudem ocalały i które znajdują się w zbiorach wrocławskiego Centrum Technologii Audiowizualnych. Opisy zdjęć TUTAJ.

 


Książka Jerzego Żuławskiego to zadziwiająca powieść o ludziach, którzy wyruszyli z misją na Księżyc. Autor wspomagając się prawdziwymi mapami i obserwacjami badaczy stworzył świat zimny i nieprzyjazny. Świat, w którym rodzi się, upadając co chwilę na kolana, nowa cywilizacja. Na podstawie szczątkowych informacji z czasów, gdy nie było teleskopu Hubble'a czy też Google Sky, opisał księżycowy krajobraz, dodał mapę i jeszcze przed wypowiedzeniem słynnego zdania wykonał mały krok człowieka, będący wielkim skokiem ludzkości.

Zbyt bezczelne stwierdzenie? Data wydania pierwszej części to rok 1903... 

"Mam takie wrażenie, że Ziemia spadła w przeciągu tych czterech miesięcy z zenitu ku widnokręgowi, a to tylko my uciekliśmy spod niej, zbliżając się do bieguna. Klimat tu jest już zupełnie inny. Popołudniowe słońce, nieznacznie nad horyzont wzniesione, nie razi nas żarem, nie oślepia blaskiem. Jakieś smutne i znużone wydaje się to słońce, tak jak my…"

Dopiero 46 lat później (trzy dni temu, 20 lipca była rocznica) pierwszy człowiek wylądował na Księżycu. 112 lat po opublikowaniu fantastyczno-naukowej książki Żuławskiego sonda zbudowana przez człowieka robi zdjęcia Plutona. 

CAŁĄ KSIĄŻKĘ "NA SREBRNYM GLOBIE" ZNAJDZIECIE TUTAJ: wolnelektury.pl

A teraz wróćmy do kostiumów. Oprócz pokiereszowanego filmu Andrzeja Żuławskiego to jedna z niewielu pamiątek i zarazem namacalnych dowodów, że ta produkcja w ogóle miała miejsce. Zanim dzieło ujrzało światło dzienne musiało minąć 12 lat (!). A przypomnijmy, że zdjęcia oddalonego od Ziemi o miliardy kilometrów Plutona oglądamy zaledwie kilka dni po ich wykonaniu. 

"Krytycy zgodnym głosem podkreślali, że gdyby film ujrzał światło dzienne w czasach, w których powstawał, byłoby to prekursorskie dzieło wobec filmów Lucasa i Spielberga z drugiej połowy lat 70" - czytamy w serwisie www.film.org.pl.

CAŁY FILM "NA SREBRNYM GLOBIE"

"Na srebrnym globie" kręcony z ogromnym rozmachem był w latach 1976-1977. Filmowcy przemierzali łebskie wydmy, schodzili do kopalni w Wieliczce, wyruszyli do Mongolii i napustynię Gobi. Był też i Wrocław. Na podmiejskich bagnach powstała scena z astronautami, ocalałymi z potopu. To we wrocławskich halach zdjęciowych wzniesiono dekoracje studyjne. 

fot. Studio Filmowe "Kadr"

Niestety... produkcja została wstrzymana przez władze PRL:

"Ówczesny wiceminister kultury i sztuki, podsekretarz stanu ds. kinematografii Janusz Wilhelmi, po pokazie nakręconych materiałów wpadł w furię. Na początku czerwca 1977 roku zadzwonił telefon z Warszawy. Wierchuszka podjęła brzemienną w skutki decyzję o wstrzymaniu produkcji filmu. Najpierw dowiedzieli się o tym kierownicy produkcji. Pół godziny później informacja dotarła do Andrzeja Żuławskiego, który się po prostu rozpłakał. Wszystkie moce produkcyjne były w pełnej gotowości, każda dekoracja, kostium i rekwizyt gotowe do zdjęć na Mazurach, Kaukazie, nad Bałtykiem i we wrocławskich halach zdjęciowych. Wybudowana olbrzymim wysiłkiem makieta lądownika w górach Kaukazu okazała się bezużyteczna. Kiedy delegacja z wytwórni przywlokła tyłki w to miejsce, jakiś jajogłowy urzędas wybełkotał, że może warto byłoby napisać jakiś scenariusz pod tę dekorację..."WIĘCEJ: www.film.org.pl

I kolejny cytat z tego portalu:

"Minister uciął wszystkie petycje pod zarzutem rażącego przekroczenia budżetu. Był to oczywisty i niewiele mający wspólnego z rzeczywistością pretekst. Władza słusznie dostrzegła w materiałach roboczych ogromną dawkę mistyki religijnej, parafrazę historii biblijnych z dziejami Jezusa na czele, wreszcie pochwałę wolności i człowieczeństwa, zarówno po jednej, jak i drugiej stronie kamery. I to wystarczyło."

fot. Studio Filmowe "Kadr"

"Największa partia kostiumów i dekoracji była nad Bałtykiem. Rozkaz zmiecenia planu z powierzchni ziemi przybrał właśnie tu swą dosłowną formę. Na plaży wykopano wielki dół, wrzucono weń owoce ciężkiej pracy pionu artystycznego, spalono i zakopano. Opowiadał o tym kilka lat temu we Wrocławiu sam Żuławski, który do dziś przeżywa wszystko tak, jakby miało miejsce przed chwilą." WIĘCEJ: www.film.org.pl

fot. Studio Filmowe "Kadr"

W 1988 roku przerwany w 4/5 film został dokończony. Żuławski dokręcił zdjęcia w Warszawie i Krakowie, dodając z offu swój głos wyjaśniający, czego dotyczą brakujące fragmenty. Jak tłumaczył, nie dało się odtworzyć pierwotnego zamysłu, nie dało się zebrać znów wszystkich aktorów, nie mówiąc o tym, że niektórzy znacznie się postarzeli, inni zmarli. Nie było też scenografii i kostiumów.

Sceny dokręcone to sam Żuławski odbijający się w szybach wystawowych z kamerą w ręku. I jego głos...

REKLAMA