Premiera filmu inspirowanego życiem Szymkowa
fot. Jacek Piotrowski
Dziś premiera filmu luźno inspirowanego życiem wrocławskiego aktora Tadeusza Szymkowa. "Żyć nie umierać" to pełnometrażowy debiut fabularny Macieja Migasa według scenariusza wieloletniego przyjaciela Szymkowa - Cezarego Harasimowicza. W główną rolę wcielił się Tomasz Kot, partneruje mu m.in jego mentor z lat spędzonych w legnickim teatrze - Janusz Chabior.
Główny bohater filmu "Żyć nie umierać" Bartosz Kolano to 45-letni aktor i alkoholik, który dowiaduje się, że zachorował na raka i ma trzy miesiące życia. Postanawia przed śmiercią pogodzić się z rodziną. Żona po rozwodzie wyjechała do Australii, córka uciekła do Budapesztu. I nawet w stolicy Węgier, nawet w sytuacji granicznej, nie chce widzieć się z ojcem.
- Postanowiłem taką historię napisać nie dla Tadeusza, a o nim. Myślę, że biografia nie byłaby tak bardzo interesująca - powtarza w wywiadach scenarzysta Cezary Harasimowicz.
Reżyser Maciej Migas podkreśla, że film o umieraniu miał być manifestem życia.
Tomasz Kot żartuje, że stał się specjalistą od wcielania się w postaci autentyczne, których nigdy nie poznał. Tym razem nie był jednak tak ograniczony, jak w przypadku ról Ryszarda Riedla w "Skazanym na bluesa" i Zbigniewa Religi w filmie "Bogowie".
Rodzina Tadeusza Szymkowa podkreśla, że główny bohater ma z prawdziwym aktorem niewiele wspólnego: wykonywany zawód i przedwczesne odejście.
Krytycy przyjęli film z mieszanymi uczuciami. Zgodnie chwalą rolę Tomasza Kota, ale nie brakuje głosów krytycznych. - Banalny film o umieraniu - napisał Jakub Demiańczuk w "Dzienniku Gazecie Prawnej". - Jeśli pada w filmie poważne zdanie, to zazwyczaj banalna sentencja. Jeśli żart, to suchar - dodaje nasz krytyk filmowy Ian Pelczar.
"Żyć nie umierać" wchodzi do kin w całej Polsce, a we wrześniu znajdzie się w konkursie głównym festiwalu w Gdyni.