Grecki kompleks ASCO Śląska
Mecz ASCO Śląska z Panioniosem (Fot. Tomasz Hołod / Polska - Gazeta Wrocławska)
Wrocławianie chcieli zrewanżować się za porażkę w pierwszym meczu tych drużyn w Atenach. Śląsk przegrał wówczas pod Akropolem 61:72, a dzień po tym spotkaniu pracę stracił trener Andrej Urlep.
Gdy okazało się, że goście w rewanżu wystąpią bez najlepszego zawodnika pierwszej konfrontacji ze Śląskiem - Yannisa Giannoulisa - wydawało się, że nic nie pokrzyżuje szyków gospodarzom.
Już początek meczu pokazał jednak, że o sukces będzie bardzo trudno.
Wrocławianie mieli sporo problemów w obronie i nie potrafili zatrzymać najskuteczniejszego w tym sezonie zawodnika rywali Ioannisa Kalampokisa. Oprócz kapitana Panioniosu w zespole gości dobre zawody rozgrywali: skuteczny w rzutach za trzy Dusan Sakota oraz Antanas Kavaliauskas, który sprawiał graczom Śląska mnóstwo problemów pod koszem. Sporo strat popełnianych w ataku przez wrocławian (w całym meczu aż 16) oraz duża liczba zbiórek ofensywnych rywali umożliwiających im ponawianie akcji, sprawiły, że do przerwy utrzymywało się minimalne prowadzenie ekipy Nenada Markovicia. Po dwóch kwartach wrocławianie przegrywali 43:44.
Na początku trzeciej części meczu goście odskoczyli na 8 punktów i wówczas nastąpił najlepszy okres gry wrocławian. Między 25. a 29. minutą Śląsk zdobył aż 16 punktów tracąc zaledwie 3. Przewagę greckiego zespołu zniwelowali Dominik Tomczyk, Torell Martin oraz skutecznie rzucający z obwodu Kamil Chanas. Gospodarze nie zdołali jednak utrzymać 5-punktowego (najwyższego w tym meczu) prowadzenia do końca kwarty i przed decydującą częścią meczu był remis 66:66.
Losy spotkania rozstrzygnęły się dopiero w dramatycznej końcówce. W przedostatniej minucie Panionios odskoczył na 7 punktów, ale wrocławianie rozpoczęli nieprawdopodobny pościg. Niewiele brakowało, a zakończyłby się on sukcesem. Na skuteczne akcje Dawana Robinsona rywale odpowiadali wprawdzie dobrze egzekwowanymi rzutami wolnymi, ale 2 sekundy przed końcem wydawało się, że los uśmiechnął się do Śląska. Robinson przy drugim rzucie wolnym celowo rzucił w tablicę, piłkę zebrał Jared Homan, który został sfaulowany. Gdyby Amerykanin trafił dwukrotnie, doprowadziłby do remisu i dogrywki. Środkowy Śląska pomylił się jednak przy pierwszym wolnym, przy drugim celowo powtórzył manewr Robinsona, ale piłka po rozpaczliwym rzucie Chanasa nie doleciała nawet do obręczy.
Po porażce z Panioniosem wrocławscy koszykarze wciąż nie mogą być pewni awansu do drugiej fazy pucharowych rozgrywek. Kolejny mecz w Uleb Cup ASCO Śląsk rozegra 8 stycznia w niemieckim Ludwigsburgu.
ASCO Śląsk Wrocław - Panionios Ateny 92:94
(22:23, 21:21, 23:22, 26:28)
Punkty:
ASCO Śląsk: Dawan Robinson 17, Jared Homan 16, Torrel Martin 12, Kamil Chanas 12, Dominik Tomczyk 11, Oliver Stevic 9, Rashid Atkins 9, Radosław Hyży 3, Bartosz Diduszko 3, Aivaras Kiausas 0
Panionios: Dusan Sakota 20, Ioannis Kalampokis 20, Ivan Zoroski 19, Antanas Kavaliauskas 15, Brad Newley 10, Levon Kendall 5, Vasilios Xanthopoulos 3, Mateen Cleaves 1, Ioannis Georgallis 1, Vasilios Giankovits 0.