Co ze studentami we Wrocławiu?
fot. Andrzej Owczarek
Zmiana kryteriów przydziału pieniędzy zbawieniem lub zmartwieniem dla wrocławskich uczelni. Widać efekty zmiany systemu finansowania szkolnictwa wyższego. Ten dotąd polegał na płaceniu za studenta, teraz wyliczany jest zgodnie z algorytmem.
W skrócie można powiedzieć, że jeśli na jednego wykładowcę przypada nie więcej niż 13 studentów, to uczelnia może liczyć na więcej pieniędzy. - Tak też się stało w przypadku Uniwersytetu Wrocławskiego - mówi jego rektor prof. Adam Jezierski:
- 5 procentowy wzrost to potężny zastrzyk finansowy, który pozwoli nam między innymi na remonty, na które w ogóle fundusze nie są wielkie - cieszy się rektor.
Nowy system uderzył za to w Politechnikę Wrocławską. Tam (jak wynika z danych opublikowanych na stronie internetowej uczelni http://pwr.edu.pl/uczelnia/o-politechnice/fakty-i-liczby ) na jednego wykładowcę przypada blisko 16 osób.
To w stosunku do idealnego, zakładanego przez algorytm stanu, o ok. 5 tysięcy studentów za dużo. - Nie zamierzamy drastycznie osiągać tego wyniku, ale w tym roku przyjmiemy ok. tysiąca osób mniej na studia - mówi Anetta Stypułkowska - kierownik uczelnianego działu rekrutacji:
- W tym roku oferujemy około 7 tys. miejsc. Jest to trochę mniej niż w roku ubiegłym. Wynika to z nowych wskaźników. Ministerstwo z góry określiło z góry liczbę 13 studentów do jednej osoby prowadzącej zajęcia i dlatego też tę liczbę zmniejszamy - tłumaczy Stypułkowska.
Rzeczniczka wrocławskiej PWr Agnieszka Niczewska zaprzeczyła by uczelnia miała w planie nagle zejść do liczby odpowiadającej parametrom. Zaczęliśmy od redukcji liczby kandydatów na studia o ok. tysiąc i to kluczowe, ale nie jedyne rozwiązanie - tłumaczy rzeczniczka:
- Nie będziemy zaostrzać kryteriów, bo one już są wyśrubowane. Będziemy natomiast dokładnie sprawdzać na to czy student dopełnia wszelkich formalności. Jeśli nie zaliczył wszystkich kursów, nie zdał egzaminów, nie będzie można liczyć na taryfę ulgową - ostrzega Niczewska.
Pozostałe uczelnie, które również dostały mniejsze dofinansowanie zdecydowały nie zmniejszać naboru lub zrobić to w bardzo niewielkim stopniu. Ponadto studenci muszą się liczyć, że tempa nabierze skreślanie z list tych, którzy nie zaliczyli semestru lub nie zapłacili za studia. Na bieżącym poziomie mają pozostać egzaminy i zaliczenia.