Kinowy hit lata - Król Artur: Legenda miecza *****

Jan Pelczar | Utworzono: 29.06.2017, 15:28
A|A|A

Ten kostium ułożył się Guyowi Ritchiemu o wiele lepiej niż jego wersje opowieści o Sherlocku Holmesie. Średniowieczna legenda okazała się idealnie skrojona na połączenie ze sposobem opowiadania, który znamy doskonale od czasów "Porachunków" i "Przekrętu". Połączenie szybkiego montażu i upstrzonej dowcipami gangsterskiej historii z opowieścią fantasy, płaszcza, szpady i zemsty wypadło doskonale.Skojarzeń nie brakuje, od "Peaky Blinders" na magicznych sterydach, po "Janosika" z wiedźminim wspomaganiem.

 

Bawiłem się świetnie, jak przed laty na serialowym i kinowym Robin Hoodzie (chodzi mi o wersje z muzyką Clannadu i Kevinem Costnerem oraz Alanem Rickmanem). To z pewnością najlepsze wielkoekranowe fantasy, które powstało w erze "Gry o tron" i pierwsze, które dorównało serialowi, jednocześnie puszczając do niego oko za sprawą Aidana Gillena i granego przez niego Billa o ksywie Gęsi Smalec. Znany z "Synów anarchii" Charlie Hunnam zagrał tytułowego bohatera w stylu Toma Hardy'ego. I wyszło to naprawdę dobrze. Jude Law wpasował się w rolę czarnego charakteru zestawem min i gestów, których używał też na planie "Młodego papieża". Kontekst i kostium zmieniają wszystko. Astrid Berges-Frisbey kreuje biegłą w magii bohaterkę w taki sposób, iż fani "Wiedźmina" już zazdroszczą i żałują, że to jeszcze nie ich kolej. Cieszyć się mogą za to fani Davida Beckhama, który znakomicie podkręcił swój epizod.

Całość jest zabawna, lekka, a jednocześnie oszałamia efektami specjalnymi. Za sprawą unikalnego języka filmowego Guya Ritchiego, wykorzystanego tu znacznie śmielej niż we wspomnianych filmach z Robertem Downeyem, mamy świeżą propozycję, która momentami zaskakuje i do końca trzyma w napięciu. Od miesięcy żaden blockbuster nie zgotował mi tak porządnego finału. Wygląda na to, że czai się za nim kontynuacja. I bardzo dobrze. Jeśli scenarzyści utrzymają formę, będzie potencjał na miarę komiksów o Asteriksie - współczesne opowiadanie w legendarnych szatach. Byle nie wyczerpać konwencji i nie wtłaczać pomysłu na siłę w te, które już znamy.

REKLAMA

To może Cię zainteresować