Dzieciak rządzi ****
Na samym początku niemowlak przyjeżdża do domu siedmiolatka, chłopca do tej pory zadowolonego z pozycji jedynaka. Tim znany jest z bujnej wyobraźni, dlatego rodzice nie dziwią się, gdy zaczyna powątpiewać w pochodzenie braciszka. Sugeruje, że przywieziono go taksówką i pyta, dlaczego nikogo nie dziwi bobas chodzący w garniturze. Tim odkryje prawdziwe pochodzenie malucha, ale czy będzie umiał przekonać rodziców, by mu uwierzyli? Dla kilkulatków to może być przygodowa komedia z morałem, że świat się nie kończy, gdy do domu przyjeżdża nowo narodzone rodzeństwo. Dla starszych to równie zabawna opowieść o wspólnocie, zaufaniu i miłości. Uniwersalna historia pokazuje też siłę wyobraźni, a jej lirycznym motywem przewodnim są słowa nastrojowej pieśni "Blackbird" duetu Lennon/McCartney. Chociaż swoje pięć minut będą mieli też fani Elvisa.
Podejrzewam, że najlepiej na filmie Toma McGratha, twórcy "Madagaskaru", bawić się będą rodzice małych dzieci. Świetnie zagrano tu bowiem zachowaniem niemowlaka. Podobnie można się było bawić przed laty na komediowej serii "I kto to mówi", gdy w malutkim ciele drzemał dorosły duch. Tym razem niemowlak jest ambitnym menedżerem z korporacji, która kontroluje rozdzielanie bobasów na całym świecie. Tytułowy dzieciak, dubbingowany jest w oryginale przez Aleca Baldwina, co tłumaczy odwołanie w jednym z żartów do dialogu z "Glenngary Glenn Ross. W polskiej wersji dobrze brzmi w tej roli Krzysztof Banaszyk.
"Dzieciak rządzi" nie będzie hitem na miarę Madagaskaru, zbyt często zamiast na rozwijaniu ciekawego punktu wyjścia, skupia się na intrydze. W drugiej części zmienia się wręcz w animowane kino akcji. Jeśli zatem DreamWorks chciał wejść na pole Pixaru, wypełniane z powodzeniem od "Toy Story" do "W głowie się nie mieści", to się nie udało. Ale jeśli chodziło o to, by w nowatorski sposób opowiedzieć o pierwszych dniach rodzeństwa, to misja została wykonana i należy się premia. Warto dać się odciągnąć od prześlicznych szczeniaczków z internetu na rzecz kinowej przygody z korpo-bobasem.