Powiększa się grono głodujących medyków
Fot: Dorota Kuźnik
Głodującym w szpitalu przy ul. Borowskiej towarzyszą bliscy, osoby wspierające, a także lekarze, którzy codziennie monitorują ich stan zdrowia. - Czuję się jeszcze na siłach. Samopoczucie mi dopisuje, wyspałem się dzisiaj, poszedłem o 23 spać, obudziłem się o 9. Poziom cukru i ciśnienie mam w normie. Zobaczymy, jak będzie w następnej dobie - słyszymy w rozmowie z medykami.
Medycy chcą w ten sposób przeforsować postulaty, czyli poprawę sytuacji pacjentów i personelu medycznego, a także zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia do 6,8 % PKB w ciągu trzech lat.
- Wszystkie osoby są na urlopach, więc protest nie ma żadnego wpływu na pacjentów - mówi Marcin Lewicki z Porozumienia Rezydentów. - Nie ma możliwości, żeby jakiś oddział czy szpital przez naszą głodówkę został sparaliżowany. Plan jest taki, że głodujemy do skutku - wyjaśnia.
Jedna z protestujących:- Ja w tej chwili jestem żoną lekarza, który nie może głodować ponieważ pracuje, a pracuje, żeby nas utrzymywać i nie może z tego zrezygnować w tej chwili
- Myśli Pani, że takich osób, jak Pani będzie więcej?
- Myślę, że tak, bo słyszałam, że są pacjenci, którzy się zgłaszają i pytają czy można głodować.
REKLAMA