Opiekun zwierząt zabity przez tygrysa. Pracownik zoo stanął przed sądem
fot. Przemek Gałecki
Prokuratura oskarża kierownika sekcji ptaków i ssaków drapieżnych o niedopełnienie obowiązków w wyniku czego dwa lata temu tygrys zagryzł opiekuna dzikich kotów.
Według prokuratury oskarżony nie upewnił się on, czy tygrys sumatrzański jest zamknięty w wewnętrznej klatce i wszedł razem z opiekunem Ryszardem P. na wybieg tych zwierząt. Tygrys rzucił się na pracownika zoo, powalił na ziemię i zagryzł. Śledczy tłumaczą, że to właśnie Stanisław U. był odpowiedzialny m.in. za BHP i powinien przez wizjer sprawdzić czy zwierzę przeszło przez specjalną śluzę. Mężczyźnie grozi do 5 lat więzienia. Nie przyznaje się do zarzutów i odmówił składania wyjaśnień.
Prokurator Aleksandra Głowacka:
Stanisław U. nie przyznaje się do winy, tłumaczył, że nie on odpowiadał za sprawdzenie tego dnia, czy zwierze jest zamknięte specjalnej śluzie. Mężczyzna cały czas pracuje w zoo.
Jego zdaniem błąd popełnił sam Ryszard P. nie sprawdzając czy tygrys wszedł do specjalnej śluzy:
Mężczyźni mieli sprzątać teren i kosić trawę. Po wejściu na wybieg tygrys rzucił się na pracownika zoo, powalił na ziemię i zagryzł...
Na dzisiejszej rozprawie zeznawała także żona zmarłego Ryszarda P. Dla jej dobra, media zostały na ten czas wyproszone z sali sądowej.
Oskarżonemu grozi do pięciu lat więzienia.
fot. Elżbieta Osowicz