Nie dla ścieków w Grabiszynce! Zieloni i mieszkańcy apelują
fot. materiały prasowe
- Sprawa toczy się już kilka lat. Od wielu miesięcy Zarząd Zieleni oraz MPWiK są świadome, że do cieku wpływają nielegalne zrzuty ścieków sanitarnych i nic sobie z tego nie robią – mówi Paweł Pomian, przewodniczący wrocławskich Zielonych.
Grabiszynka to mała rzeka wypływająca przy Górce Skarbowców, płynąca wzdłuż głównych ścieżek spacerowych, dalej przez Park Grabiszyński. Ostatecznie wpada do Ślęzy przy kładce Oporowskiej. I choć jej długość wynosi około 2 km, to sprawia ona wiele problemu, z którym nikt nie może sobie poradzić.
- Instytucje miejskie przerzucają się między sobą papierami. Sprawę zgłosili do nas mieszkańcy, więc próbowałem jak najszybciej zadziałać. I choć inspektorzy z WIOŚ oraz Zarząd Zieleni Miejskiej potwierdzili obecność zrzutu ścieków do kanalizacji deszczowej, to nikt nie chce się sprawą zająć. Problem był już zgłaszany wielokrotnie, poruszany również w mediach i sprawa zawsze kończyła się w MPWiK, do której należą kanały wpływające do rzeczki – wylicza Paweł Pomian, przewodniczący Partii Zieloni we Wrocławiu.
- Jesteśmy stowarzyszeniem działającym na rzecz obszarów zielonych ze szczególnym uwzględnieniem Parku Grabiszyńskiego. Istotnym z naszego punktu widzenia jest dokonanie oceny parametrów zanieczyszczenia rzeki oraz podjęcie działań zmierzających do poprawy jej czystości. Chcielibyśmy wrócić do czasów, gdy w rzece żyły cierniki. Najstarsi mieszkańcy Grabiszynka to pamiętają – mówi Małgorzata Pyka, ze stowarzyszenia „Wielki Grabiszyński”.
Nielegalne ścieki niosą ze sobą wiele problemów. - Na całej długości cieku znajduje się wiele rur odpływowych, które trzeba dokładnie zweryfikować. Jednak już po wyglądzie i zapachu wody widać, że nie jest dobrze. Rzeka akumuluje dużo śmierdzącego mułu, w dodatku wzdłuż niej wymarło większość sosen i świerków. Te duże, martwe już drzewa stoją od co najmniej dwóch sezonów i zieleń miejska nie zamierza ich usunąć. A stwarzają duże zagrożenie dla spacerowiczów – dodaje Paweł Pomian.
- Grabiszynka przez część mieszkańców naszego osiedla nazywana jest Smródką. Ta nieoficjalna nazwa rzeczki miała swoje uzasadnienie w poprzednich latach, kiedy była odkrytym kanałem, którym były odprowadzane do Ślęzy ścieki komunalne, a ich odór dawał się odczuć w szerokim otoczeniu na terenie parku i ogródków działkowych – tłumaczy Maria Kostrzewa-Zołnierz, przewodnicząca komisji ds. infrastruktury i ochrony środowisk w Radzie Osiedla Grabiszyn-Grabiszynek.
- Zamierzamy się zwrócić do Wydziału Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miejskiego Wrocławia z wnioskiem o dokonanie inspekcji stanu Grabiszynki ze szczególnym uwzględnieniem inwentaryzacji ew. dopływów i wyjaśnienie kwestii czy nie dochodzi do zrzutu ścieków bytowych – dodaje radna Maria Kostrzewa-Zołnierz.
Działacze oczekują natychmiastowych działań. - To wstyd, że w mieście które stara się o tytuł zielonej stolicy takie sprawy trwają latami. To teren rekreacyjny dla wielu mieszkańców i mieszkanek okolicznych osiedli, w bezpośrednim otoczeniu osiedla willowego i ogródków działkowych. Zarówno zarząd zieleni, jak i wodociągi nie są zainteresowane rozwiązaniem problemu, nie pomagają też instytucje państwowe. MPWiK już we wrześniu poprzedniego roku oficjalnie zapewniało, że problem zostanie rozwiązany w ciągu miesiąca – wyjaśnia Paweł Pomian.