Od kraju Kadafiego do krainy Matki Teresy

Jan Pelczar | Utworzono: 24.03.2018, 10:26 | Zmodyfikowano: 24.03.2018, 10:26
A|A|A

zdj. archiwum rodzinne

Dominika Floryan jest wrocławianką, która czasami sobie gdzieś podróżuje. - Jako dziecko mieszkałam chwilę u Kadafiego, czyli w Libii. Zafascynowały mnie wtedy różnice kulturowe, rasowe i geograficzne - opowiada. 

We Wrocławiu także się nie nudzi. Pracuje w różnych branżach, ma wiele zainteresowań. Chętnie jednak podróżuje do odmiennych miejsc. Z Libii zapamiętała wiele. Została miłość do harissy i  wrażenie, jakie wywarła Leptis Magna oraz pustynne i nadmorskie krajobrazy. 

We wspomnieniach wciąż powraca kawałek dzieciństwa, który został w Libii. I powrót do PRL-owskiej wówczas rzeczywistości. - Ciągnie mnie do slumsów. Może tam kiedyś, w jakimś wcieleniu żyłam...? - zastanawia się Dominika. 

Indie zjeździła dookoła. Widziała całe wschodnie wybrzeże i dużą część zachodniego. Była gościem na hinduskim weselu, poznała plaże Kerali i centralne Indie. 

Co sprawia, że tak chętnie wraca się do Indii? - Przepiękna jest kulturowość kobiet, ich duma i sylwetki, ich stroje. Nawet jeśli pozycję społeczną mają gorszą niż w Europie - opowiada Dominika.  Przyciąga też różnorodność kolorów, zapachów, wieloraka natura i najpyszniejsza kuchnia. Nie do przekazania są niesamowite hałasy. 

W Azji była też na Filipinach. Nie zabrakło tam momentów grozy oraz zachwytów nad muzycznymi talentami miejscowych.

W Indiach pomagała w sierocińcach, w Chile w domach starców. - Są kraje, w których ludzie wydają mi się bardziej wrażliwi, otwarci. 

Za tydzień w Podróżach z Radiem RAM Dominika opowie, jak po 10-ciu latach wróciła do Tanzanii, aby spełnić marzenie z dzieciństwa i stanąć na Dachu Afryki. 

 

REKLAMA

To może Cię zainteresować