Na brytyjskiej scenie jazzowej aż buzuje... (1)
Ill Considered
Brytyjska scena jazzowa przeżywa prawdziwy renesans, największy chyba od czasów swojej świetności w latach 60-tych, a jednym z ciekawszych zespołów na niej jest londyński kwartet Ill Considered. Saksofonista, basista, bębniarz (drums) i perkusista (percussion) [nie wiem, jak inaczej niż bębniarz i perkusista odróżnić osobę grająca na klasycznej perkusji od osoby grającej na instrumentach perkusyjnych] grają - i nagrywają - na tzw. setkę. Żadnego komponowania, żadnych żmudnych prób - zespół staje na scenie, albo wchodzi do studia, i po prostu gra. Żadnych rozmów pomiędzy kawałkami, żadnego ustalania co następne, grają po prostu to co tu i teraz. Łamią tym samym wszystkie "zasady", a jednak ich muza – niejako wbrew nazwie zespołu [Ill Considered - nieprzemyślany, pochopny] – jest spójna, jakby wcześniej miesiącami ją ćwiczyli.
Podobnie niekonwencjonalnie podchodzą do wydawania płyt. Po pierwsze, nie są związani z żadną wytwórnia płytową, wszystko wydają sami. Tylko jedna z ich 6 płyt dostępna jest na CD; 4 z 6 dostępne są na winylu i w wersji cyfrowej, a 2 tylko w wersji cyfrowej. Ich druga i czwarta płyta są albumami studyjnymi, pozostałe 4 to płyty koncertowe. A wszystko to... w niecały rok (!), bo ich debiutancki (koncertowy) album ukazał się w listopadzie 2017!
Ich kompletną dyskografię - 6 albumów! - można w tej chwili kupić na bandcamp'ie w promocyjnej cenie niecałych 12 funtów, a poniżej - parę próbek tego, co robią:
i wydany dosłownie kilka dni temu, świetny 7" singiel: