Wystawa we wrocławskiej Galerii Dominikańskiej obraża pamięć ofiar z Tienanmen?
Gdy kiedyś Jane Fonda próbowała zapobiec samoczynnemu przekopaniu się ładunku jądrowego do Chin, temat chiński był - mimo krwawej Rewolucji Kulturalnej i starć na komunistyczno-komunistycznej granicy Chin z ZSSR - dość niewinny.
Dzisiaj każda niewinna nawet degustacja chińskiego żarcia przywodzi na myśl pytanie: czy Chiny będą Ameryką, czy Babilonem końca XXI wieku? Skala Chin powoduje, że w stosunkach z tamtejszą partią komunistyczną „wymięka” nawet Watykan.
I oto wrocławianie przez cały tydzień mogą cieszyć się wystawą „chińskich wynalazków” w Galerii Dominikańskiej, tuż obok jednego z dwóch na świecie pomników pamięci ofiar masakry na placu Tienanmen z 1989 r.
Co sobie o tym myśli ów historyczny młody człowiek w białej koszuli, który wtedy, w czerwcu 1989 r., zatrzymał kolumnę czołgów w Pekinie? Czy trzymana przez niego reklamówka jest częścią świata reklamówek z Galerii Dominikanskiej, czy jakiegoś innego?
Nie wiem czy on żyje, czy jest w więzieniu.
Ale co mu, cholera, powiemy, kiedy przyjedzie kiedyś do Wrocławia na zakupy? Bo co takiego kupujemy wraz z towarami z Chin?
No, nazwijmy to po imieniu…