"Słaby rok", mocna dyskusja. Gorąco na wrocławskiej AST
fot.materiały prasowe
Choć spektakl został bardzo dobrze przyjęty przez krytyków, kilka dni po premierze zniknął z afisza. Przyczyną - jak się później okazało - miały być niejasności z prawami autorskimi. Po wyjaśnieniu wątpliwości studenci dalej grali, ale usłyszeli, że ich dyplom jest zbyt "mało lalkowy", by pojechać na Festiwal Szkół Teatralnych w Łodzi.
- "Słaby rok" nie zostanie pokazany na festiwalu, bo jest niezgodny z regulaminem imprezy - mówi rektor uczelni Dorota Segda:
Na pytanie, czy to decyzja nieodwołalna, Dorota Segda odpowiada: jest jeszcze trochę czasu, spektakl można "ulalkowić". Stanowczo sprzeciwiają się temu młodzi twórcy.
- Spektakl, z reżyserskiego punktu widzenia, jest już gotowy - mówi reżyserka Martyna Majewska:
Aktorzy wystosowali list otwarty, w którym sprzeciwiają się takiemu kategoryzowaniu sztuki. "Jesteśmy zaskoczeni, że w oczach Władz Uczelni spektakl nie reprezentuje ,,lalkowości” i zadziwia nas rozdźwięk pomiędzy interpretacjami tego pojęcia. Oczywistym jest dla nas, że jak każde pojęcie w sztuce ma ono nieostre granice i my, jako artyści mamy prawo i obowiązek te granice eksplorować i renegocjować. Zgłębiliśmy i szanujemy klasyczne rozumienie teatru lalek, ale nie czujemy się zobowiązani do tego rozumienia ograniczać, zwłaszcza w pracy dyplomowej" - napisali młodzi artyści.
Popiera ich m.in. Jakub Krofta, dyrektor Wrocławskiego Teatru Lalek. - W Czechach od trzydziestu lat nie obowiązuje już podział na “zakompleksionych lalkarzy” i “nadętych ludzi z dramatu”. Jest tak dlatego, że w efekcie środowiskowej dyskusji o lalkarstwie przeprowadzono reformę wydziału, który od tamtej pory nosi nazwę Wydział teatru alternatywnego i lalkowego" - wyjaśnia Krofta.
Festiwal Szkół Teatralnych w Łodzi rozpoczyna się 6 maja.