Zostawił 7-latka zamkniętego w aucie. Sprawą zajmie się sąd
fot. archiwum
Do sytuacji doszło we wtorek o godz. 19. Mężczyzna zostawił dziecko w aucie i poszedł robić zakupy. Chłopca dostrzegła dwójka przechodniów, która zaalarmowała policję oraz obsługę sklepu, która kilkukrotnie, bezskutecznie, próbowała poprzez megafon wezwać na miejsce właściciela pojazdu.
- Z uwagi na to, że nikt nie odpowiadał na wezwania, a zamknięty w samochodzie chłopiec miał zamknięte oczy. Świadkowie i pracownicy ochrony, podjęli próbę nawiązania kontaktu z dzieckiem. Obudziło się dopiero po kilku próbach, po mocnym stukaniu w szybę auta. 7-latek zdołał otworzyć drzwi i wtedy w obecne na miejscu osoby, natychmiast uderzyło gorące powietrze zgromadzone w samochodzie. Dziecko było całe mokre od potu, widać też było, że nie jest do końca świadome, co dzieje się wokół niego - relacjonuje sierż. Krzysztof Marcjan z wrocławskiej policji.
Chłopiec trafił pod opiekę zespołu ratownictwa medycznego, którzy zostali wezwani na miejsce interwencji. 7-latek był bardzo zmęczony, według ratowników jeszcze tylko kilka minut w tak rozgrzanym pojeździe, mogło doprowadzić do poważnego zagrożenia życia i zdrowia chłopca.
Po kilkunastu minutach na miejscu zjawił się ojciec chłopca. Był bardzo zaskoczony obecnością policjantów oraz ratowników medycznych. Oznajmił, że syn zasnął w samochodzie, a ten nie chciał go budzić i był tylko kilka minut w sklepie. Według świadków ta chwila mogła trwać ponad pół godziny.
Na miejsce została wezwana matka chłopca, która przejęła opiekę nad dzieckiem. O losach ojca zdecyduje sąd. Jeżeli okaże się, że nieodpowiedzialnym zachowaniem naraził dziecko na utratę życia lub zdrowia, grozić mu może kara do 5 lat pozbawienia wolności.