Andrzej Łoś będzie jednak marszałkiem, a nie posłem?
To była największa niewiadoma po niedzielnych wyborach parlamentarnych na Dolnym Śląsku. Marszałek Andrzej Łoś startował do Sejmu z drugiego miejsca listy Platformy Obywatelskiej w okręgu wrocławskim - i zdobył mandat uzyskując ponad 6 tys. głosów. To jednak niewiele, bo - jak się okazało - jest to dopiero piąty wynik na wrocławskiej liście PO.
Łoś stanął przed trudnym wyborem: czy lepiej być posłem, czy może jednak marszałkiem województwa? Zapowiedział, że swoją decyzję ogłosi 30 października, na sesji sejmiku. Dał przy tym do zrozumienia, że nie decyduje samodzielnie, bo polityka jest grą zespołową.
A jednak nieoficjalne informacje z obozu PO głoszą, że decyzja jest już podjęta. I Andrzej Łoś pozostanie marszałkiem. To oznacza, że jego miejsce w Sejmie zajmie ten kandydat z wrocławskiej listy PO, który będzie miał najlepszy wynik spoza puli kandydatów, którzy zdobyli mandaty.