Wrocław nieodkryty - elektrownie wodne na Stabłowicach i w Marszowicach
Elektrownia wodna na Bystrzycy w Marszowicach/wszystkie fot.Piotr Bartyś
Tym razem naprawdę - Wrocław nieodkryty. Najpierw pojechaliśmy na Stabłowice. Agata, mimo że była tu juz trzy razy, miała kłopoty z odszukaniem właściwego zjazdu. Nic dziwnego, ulica do uliczki podobna, wszystkie ślepe, wreszcie trafiliśmy na właściwą. Stanęliśmy przed jednopiętrowym budynkiem.
Prawda, że niewiele wskazuje na to, że stoimy przed elektrownią wodną? A jednak. Wyłączona została pod koniec lat 70. XX w. jako nierentowna i wyeksploatowana; gwoździem do trumny było powstanie zbiornika w Mietkowie, poziom wody na Bystrzycy obniżył się wtedy na tyle znacząco, że trzeba było odpuścić.
Budynek jest piękny. Niezwykłe zdobnienia, proszę zwrócić uwagę na lampę:
A teraz idziemy na tył. Przedzieramy się, jak przez błota Missisipi. I ukazuje się taki widok.
Dwie elektrownie - ta i na Marszowicach - dawały prąd stabłowickiej przędzalni czesankowej.
Oglądamy ją zza płotu, strażnik jest bardzo stanowczy, mimo że nie przekraczamy żadnej bramy, ani nie ma nigdzie tablicy informującej, że tutaj zaczyna się prywatna własność. Naprzeciwko przędzalni powstało osiedle dla robotników, dzisiaj prezentuje się wciąż wielce malowniczo.
Pora na najładnieszy obrazek na naszej wycieczce. Parkujemy samochód w Marszowicach tuż za mostem, wracamy na niego, cieszymy się zachodzącym słońcem i widokiem .
I tutaj kończy się nasza historyjka obrazkowa. No dobrze. Skoro wszystkie zdjęcia za nami - zapraszamy na komentarz:
Wrocław odkrywałem ja, Piotr Bartyś, z Agatą Chmielowską, Miejskim Konserwatorem Zabytków.
PARTNERZY PROGRAMU :
Archicom, deweloper kształtujący przestrzeń Wrocławia
Dom Handlowy RENOMA