Wezwania dostarczano im nagle, niektórym w środku nocy. To pierwsza od wielu lat tak duża akcja mająca sprawdzić, jak działa polski system mobilizacyjny.
fot. Maciej Sas
Od rana kolejni z wezwanych stawiają się u bram koszar 10. Wrocławskiego Pułku Dowodzenia przy ulicy Trzmielowickiej. Niektórzy pomstują, że brutalnie oderwano ich od pracy, inni pojawili się na miejscu z dokumentami w dłoniach i uśmiechem na ustach. Jednym z nich był pan Konrad:
Aby odsłuchać załączonego dźwięku zaktualizuj przeglądarkę lub/i wtyczkę Adobe Flash Player.
Ogromna większość osób dziś wieczorem wróci do domu. Jak wyglądały ich pierwsze godziny w pułku dowodzenia? Po sprawdzeniu, czy wchodzący do koszar rezerwiści nie są napromieniowani, weryfikowane były ich dane. - Przechodzili też krótkie szkolenie związane z obsługą broni - mówi Mieczysław Błażejewski, oficer prasowy 10. Pułku.