Dobra pierwsza połowa nie wystarczyła. Śląsk przegrał z Anwilem
fot. Śląsk Wrocław
Pierwsze punkty spotkania zdobył Śląsk. Anwil odpowiedział serią spod kosza gdzie dobrze operował Shawn James. Wrocławianie jednak nie przestraszyli się rywali. Dobrze trafiali z dystansu i najpierw doprowadzili do wyrównania, później objęli nawet prowadzenie. To co było mocną bronią Śląska w pierwszych 20 minutach, okazało się piętą achillesową gospodarzy. Mistrzowie Polski przed przerwą mieli zaledwie 1/11 z dystansu.
Po przerwie Śląsk już nie był tak skuteczny, a Anwil wszedł na swoje odpowiednie obroty. Trafił Freimanis, trafił też Ledo. Włocławianie jednak zbyt szybko uwierzyli, że już jest po meczu. Dzięki szybkim przejściom z obrony do ataku Śląsk szybko odrobił starty. Koncert Anwilu na obwodzie jednak trwał. Co okazało się bardzo ważnym argumentem.
W ostatniej ćwiartce włocławianie do skuteczności na obwodzie dołożyli żelazną defensywę. Coraz aktywniejszy był też Tony Wroten, a to sprawiło, że Śląsk nie zdołał już nawiązać na finiszu wyrównanej walki.
14 punktów, 7 asyst i 4 zbiórki - to statystyki Kamil Łączyński, dla którego był to powrót do Hali Mistrzów. Śląsk wystąpił bez kontuzjowanego Devoe Josepha, a na ławce Andrzeja Adamka zastąpił Marcin Grygowicz. Liderem Anwilu był zdobywca 21 punktów Ricky Ledo.
Anwil Włocławek - WKS Śląsk Wrocław 96:85 (23:20, 19:24, 36:30, 18:11)
Anwil: Ricky Ledo 21, Chris Dowe 17, Shawn Jones 12, Rolands Freimanis 12, Tony Wroten 11, Chase Simon 9, Szymon Szewczyk 8, Krzysztof Sulima 4, Michał Sokołowski 2, Jakub Karolak 0, Igor Wadowski 0.
WKS Śląsk: Kamil Łączyński 14, Torin Dorn 14, Mathieu Wojciechowski 12, Michael Humphrey 11, Aleksander Dziewa 9, Danny Gibson 9, Michał Gabiński 9, Andrew Chrabascz 4, Jakub Musiał 3.