Pacjenci nadrabiają zaległości w rehabilitacji. Spora część jednak ciągle zwleka
zdjęcie ilustracyjne: fot. Patrycja Dzwonkowska
Wielu z nas, którzy uchronili się przed koronawirusem, ucierpiało na zdrowiu, nie mogąc podjąć skutecznego leczenia innych chorób. Tak jest między innymi z wszystkimi, którzy muszą korzystać z zabiegów rehabilitacyjnych. Gabinety zajmujące się tym mogą co prawda działać od 4 maja, ale zaległości wywołane przez epidemię będą nadrabiane przez długie miesiące. Tomasz Kabała, zastępca dyrektora do spraw rehabilitacji w specjalizującym się w tej dziedzinie NZOZ Creator mówi, że w wielu przypadkach cały proces trzeba zaczynać od zera, bo przerwa spowodowana pandemią zniweczyła często wielotygodniowe efekty pracy. Podkreśla, że teraz pacjenci są otaczani szczególną opieką:
Dodajmy, że decyzją Narodowego Funduszu Zdrowia został zniesiony limit zgłoszenia się ze skierowaniem na rehabilitację w czasie 30 dni od jego wystawienia przez lekarza. Kto więc nie zdążył tego zrobić przed wybuchem epidemii, może zrobić to teraz.
Tomasz Kabała dodaje, że specjalnie zastosowane procedury mają minimalizować niebezpieczeństwo. Poza tym wiele przychodni, takich jak ta, w której pracuje, bardziej elastycznie podchodzi teraz do przyjmowania pacjentów:
W związku z epidemią koronawirusa wnętrza przychodni rehabilitacyjnych zostały przebudowane tak, by zminimalizować potrzebę kontaktowania się pacjentów między sobą, a - co za tym idzie - ograniczyć możliwość rozprzestrzeniania się wirusa.