Sąd rodzinny zajmie się sprawą matki, która zabrała dziecko na marsz 11 listopada
fot. archiwum Radia RAM
"Potraktowano mnie jak groźnego przestępcę. Umundurowani policjanci wyprowadzili mnie z pracy. Do prokuratury prowadzono mnie z rękoma skutymi z tyłu - jak niebezpiecznego bandytę. Kazano mi się rozbierać do naga podczas przeszukania" - tak Anna Tyszewicz, wrocławianka zatrzymana po marszu 11 listopada, wspomina wydarzenia z ubiegłej jesieni. Teraz prokuratura umorzyła postępowanie. W zabezpieczonym materiale nie znaleziono dowodów przeciwko kobiecie.
- Nadal toczy się jednak sprawa w sądzie rodzinnym, o ustanowienie opiekuna dla syna kobiety. O to wnioskowała prokuratura - powiedziała Radiu RAM Anna Tyszewicz:
- Nie jesteśmy rodziną patologiczną. Sprawa została umorzona, więc dlaczego sąd nadal ją prowadzi - mówi Anna Tyszkiewicz:
Sędzia Sylwia Jastrzemska, rzecznik prasowy wrocławskiego sądu okręgowego, tłumaczy, że jeśli sąd zajął się już sprawą, to umorzenie jej przez prokuraturę nie ma znaczenia:
Anna Tyszewicz dodaje, że zamierza wyciągnąć konsekwencję wobec policji i prokuratury za to jak została przez te służby potraktowana.
Będziemy wracać do tego tematu.