Pożegnanie Marii Janion - Wielkiej Matki polskiej humanistyki

Radio RAM | Utworzono: 04.09.2020, 16:42 | Zmodyfikowano: 04.09.2020, 16:42
A|A|A

zdj. FB/Archiwum Kobiet

"My wszystkie z niej" - taki napis ułożyły, z trzymanych przez siebie podczas uroczystości pogrzebowych liter, przedstawicielki Archiwum Kobiet. Marię Janion żegnała m.in. polska noblistka, dolnośląska pisarka Olga Tokarczuk. Słowa pożegnania udostępniła na swoim profilu na FB:

Olga Tokarczuk
Olga Tokarczuk

Wielu ze zgromadzonych na dzisiejszym pożegnaniu Nauczycielki i Mistrzyni było jej uczennicami i uczniami. Mieliście z nią kontakt, chociaż - jak wielu z was wspomina – trochę przed nią drżeliście.Ja rozmawiałam z nią tylko dwa razy w życiu. Przy czym ten drugi raz – śpiewem. Jednak, kiedy w późnych nastoletnich czasach trafił mi w ręce pierwszy tom Transgresji, Maria Janion weszła do mojego życia i pozostała w nim na zawsze. W jakimś sensie więc, jak wielu, bardzo wielu czytelników, którzy nie mieli szczęścia jej poznać, także byłam uczennicą Marii Janion i także brałam udział w Waszym seminarium. Wprawdzie daleko od Gdańska, chociaż po fakcie i biernie, to jednak bardzo intensywnie. Potem wybłagiwałam u znajomego księgarza kolejne tomy (bo książki były kiedyś towarem bardzo pożądanym i trudno dostępnym, co przypominam młodszym) i wytrwale czekałam na wszystko, co napisała. Myślę, że jej książki mnie kształtowały; może nawet zmieniły moje życie.

Zostawiła mi przekonanie, że najlepszym sposobem zrozumienia i poznania świata jest jego nieustanne interpretowanie, zaglądanie w głąb i czytanie na wielu poziomach. Że w całej jego złożoności jesteśmy w stanie go ogarnąć, tylko poszukując różnych punktów widzenia.

Największą chorobą naszych czasów stał się literalizm – tendencja do ograniczającej myślenie dosłowności. Pierwszym jej objawem jest brak zdolności do rozumienia metafory, potem pauperyzacja poczucia humoru. Towarzyszy jej skłonność do wydawania ostrych, pochopnych sądów, nie toleruje niejednoznaczności, nie rozumie ironii i – w końcu – powoduje powrót dogmatyzmu i fundamentalizmu. Literalizm nie rozumie ani literatury, ani sztuki i jest gotowy ciągle pozywać twórców do sądu za obrazę uczuć. Literalista bowiem w swoim upośledzeniu popada w zamęt emocjonalny, nie potrafiąc umieścić tego, czego doświadcza, w jakimś szerszym, głębszym kontekście.

Literalizm kompromituje religię, ponieważ jednowymiarowo traktuje prawdy objawione, nie zdając sobie sprawy z ich kontekstowości. Literalizm niszczy zmysł piękna i sensu, przez co nie pozwala tworzyć uważnej i pogłębionej wizji świata. Jego największym grzechem jest nietolerancja i traktowanie wszystkiego, co odstępuje od przyjętej gdzieś-kiedyś-przez kogoś normy, jako moralnie złego, grzesznego, zasługującego na potępienie, a nawet karę. Literalizm zamyka więc horyzonty. Zamyka ludzkie umysły.

Człowiek cierpiący na literalizm widzi wszystko wyosobnione, bez kontekstów oraz relacji i na nieszczęście swoje, i innych, traci zmysł syntezy niezbędny do przeżywania świata w pełni i wielowymiarowo. Myślę, że w świecie znaków, sensów i fantazmatów rzadko mamy do czynienia z albo-albo. Tego nauczyłam się od Marii Janion.

Cieszę się, że na osiemdziesiąte urodziny mogłam zaśpiewać jej w prezencie galicyjską ludową pieśń i że zobaczyłam wtedy na jej twarzy uśmiech. 

"Była wielką matką i wielką damą polskiej humanistyki" – powiedział po śmierci prof. Marii Janion literaturoznawca, rektor-elekt Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach prof. Ryszard Koziołek. "Fenomen Marii Janion polegał na tym, że ona przewidywała konsekwencje myśli, zanim przybrała formę książki, zawsze była w innym miejscu, niż się jej spodziewaliśmy czy przyzwyczailiśmy"


"Maria Janion była fascynującą osobowością, wzorem humanisty w dzisiejszych czasach, pryzmatem, skupiającym przekaz kulturowy z przeszłości i projektującym go w przyszłość. Łączyła kolosalną wiedzę i erudycję z ambicją projektowania kultury przyszłości. Bardzo serio traktowała swoje seminarium - największe dzieło jej życia. Dla niej seminarium było spotkaniem ze społeczeństwem, nieustannym sprawdzaniem, jak należy czytać literaturę by dawać ludziom to, czego najbardziej potrzebują - samorozumienie, wiedzę o tym, kim jesteśmy i czego doświadczamy" - wspominał uczeń Janion, filmoznawca, Mateusz Werner.


Autorka "Gorączki romantycznej" urodziła się w podlaskich Mońkach 24 grudnia 1926 roku, dokładnie 128 lat po Mickiewiczu. Jak wspominała sama Janion, w dzieciństwie czytała po pięć książek dziennie, bibliotekarka wymieniała jej książki dwa razy na dzień. Pochodziła z niezamożnej rodziny - samotna matka utrzymywała ją i jej brata, bardzo starając się jednak o to, żeby dzieci zdobyły wykształcenie. Podczas okupacji Maria Janion i jej brat uczęszczali na tajne komplety. Po wojnie cała rodzina przeniosła się do Łodzi, gdzie Maria rozpoczęła studia polonistyczne. Wraz z najbliższą przyjaciółką - Maryną Żmigrodzką - obracały się w kręgu marksistowskiej "Kuźnicy", której redaktora naczelnego, Stefana Żółkiewskiego, pieszczotliwie nazywały "Grubym". Kredyt zaufania, jaki początkowo miał u niej marksizm, Janion tłumaczyła doświadczeniem wojny i przekonaniem, że sowiecka dominacja może zapewnić trwały pokój. Wraz ze Żmigrodzką Janion zapisała się do PZPR, skąd została usunięta dopiero w 1978 roku.


Maria Janion zajmuje w polskiej humanistyce miejsce szczególne. Stworzyła własne, bardzo osobiste i współczesne rozumienie romantyzmu. Po całych latach, gdy poezję romantyczną traktowano jak rodzaj nietykalnego skansenu historycznoliterackiego, jej "Gorączka romantyczna" (1975) była dla wielu objawieniem. Pod jej piórem romantyczne postaci ożywały, romantyczne rozumienie świata okazywało się nagle kluczem do zrozumienia współczesności. Maria Janion wyprowadziła romantyzm z getta pojęć historycznoliterackich, stworzyła z niego kategorię określająca pewien sposób myślenia, wartościowania świata, aktualny we wszystkich czasach i epokach.


"Owszem, prawda jest taka, że i ja, za romantykami, kreśliłam apologie polskiego, romantycznego szaleństwa. I ja idealizowałam Polaków jako naród wybitnie bohaterski. I ja widziałem w naszym mesjanizmie przede wszystkim słuszną gloryfikację polskiego cierpienia" - przyznawała badaczka romantyzmu, zastrzegając jednak, że już 20 lat temu zaczęła zmieniać ocenę. Po przełomie 1989 roku polski kult cierpienia zaczęła postrzegać, jako mentalny balast, z którego nie sposób się otrząsnąć. "Mesjanizm był projektowaną przez romantyzm ideologią narodu w stanie niewoli, był szerzeniem chwały narodu męczeńskiego, cierpiącego jak Chrystus za ludzkość, która zostanie zbawiona przez +Święte Rany Polskiego Narodu+ - jak pisał Wincenty Pol. (…) Żeby dziś szerzyć mesjanizm, trzeba albo traktować Polskę jako wybrankę Boga spośród narodów świata, obdarzoną szczególną misją, albo utrzymywać, że Polska nadal jest w niewoli. Albo jedno i drugie" - mówiła Janion w książce "Niedobre dziecię".


W ujęciu Marii Janion romantyzm to przede wszystkim afirmacja wolności w każdym jej wymiarze. Może dlatego walczyła o uznanie w polskiej literaturze miejsca, jakie zajmowały grupy pod wieloma względami tej swobody pozbawione, jak kobiety, geje i Żydzi. Uchodząca za patronkę polskich feministek, autorka książki "Kobiety i duch inności" kilkakrotnie atakowała prawicowych polityków za gloryfikowanie męskiego i heteroseksualnego polskiego mitu narodowego. Protestowała przeciwko budowie pomnika Romana Dmowskiego w Warszawie, broniła artystki Doroty Nieznalskiej, w wywiadach protestowała przeciwko nazywaniu aborcji "zabijaniem życia".


Ale ikona polskich feministek we wspomnieniach swoich uczniów występuje dość konsekwentnie, jako "profesor Janion", nie "profesorka". "Tak jak prof. Staniszkis, która dystansowała się od feministek podkreślając, że nie chce, jak one, ustawiać się w roli ofiary, spadkobierczyni pokoleń kobiet upośledzonych przez patriarchat i domagających się wobec tego taryfy ulgowej i specjalnego traktowania. Janion rywalizowała z mężczyznami na warunkach, które zastała, nie domagała się dodatkowych punktów za swój gender, ona ich nie potrzebowała. Dlatego może utrwaliła się zbitka +profesor Janion+" - uważa Mateusz Werner.


Podczas otwarcia Kongresu Kultury Polskiej w październiku 2016 roku odczytano list Marii Janion do jego uczestników. Zdaniem literaturoznawczyni mamy obecnie w Polsce do czynienia z "centralnie planowanym zwrotem ku kulturze upadłego, epigońskiego romantyzmu". "Kanon stereotypów bogoojczyźnianych, Smoleńsk jako nowy mesjanistyczny mit mający scalać i koić skrzywdzonych przez poprzednią władzę. Jakże nieudolny i szkodliwy jest dominujący w Polsce wzorzec martyrologiczny. Mesjanizm, a już zwłaszcza państwowo-klerykalna jego wersja, jest przekleństwem dla Polski. Szczerze nienawidzę naszego mesjanizmu” – napisała.


"Maria Janion miała ambicje oddziaływania na rzeczywistość społeczną. Stworzyła środowisko intelektualne, które szło w świat i zmieniało go" - mówił uczeń Mateusz Werner dodając, że nie bała się podejmować trudnych tematów. "Czy była odważna? Tak, kiedy wsparła Towarzystwo Kursów Naukowych w latach 70. za co groziły szykany. Natomiast to, co mówiła Maria Janion po 1989 roku, np. że mesjanizm polski i polska martyrologia są przekleństwem polskiej kultury, którą należy z tego wyzwolić, nie wiązało się z żadnym ryzykiem, przeciwnie, miało ogromne wsparcie medialne - była za to chwalona i cytowana. Ale cel wypowiedzi i pisarstwa Marii Janion był inny - ona żyła poza tą karuzelą podchwytywanych przez media kontrowersji. Jestem pewien, że ona naprawdę pod koniec życia wierzyła, że mesjanizm jest obciążeniem polskości. Profesor Janion szukała prawdy o świecie, rzeczywistość ją interesowała ze względu na nią samą, a nie doraźny efekt ideologicznej walki. W tym sensie była oddalona od zmory polskiej humanistyki, którą jest instrumentalizacja wiedzy, selektywne wyszukiwanie argumentów, żeby udowodnić taką lub inną tezę. Ci, którzy tak robią, choć występują w roli naukowców, badaczy, tak naprawdę traktują rzeczywistość kulturową i społeczną przedmiotowo, jako jedynie jako pretekst, rezerwuar argumentów" - powiedział.


"A interesował ją polski romantyzm jako odpowiedź na pytanie +jak żyć+. Szukała w romantyzmie tej formy istnienia, sposobu życia, który został wypracowany w doświadczeniu polskiego losu i polskiej symboliki. Dochodziła do wniosków, które bywały medialnie podchwytywane, rozdmuchiwane na różne sposoby, żeby wywołać sensację, zrobić na złość temu +paskudnemu obozowi martyrologicznemu+. Ale Janion ona była z innej epoki, ją naprawdę interesowała polska kultura" - dodał Werner.


Maria Janion wspominała w wywiadach, że przez wiele lat pracowała od 6 rano do północy, dopiero w ostatnich latach nieco rozluźniła ten reżim. Praca to czytanie i pisanie, rodzina to studenci. Pisała ręcznie i oddawała wydawcom rękopisy. Jak sama wyznawała w wywiadach - żyła bardzo ascetycznie. Wśród studentów, którzy zapraszani byli do domu profesor, krążą legendy na temat liczby zgromadzonych tam książek. Sama Janion mawiała, że czasem łatwiej jej było pożyczyć książkę z biblioteki niż dokopać się do niej we własnym domu. Podobno w przedpokoju zgrupowana jest krytyka literacka i historia malarstwa, mniejszy pokój to romantyzm, gdzie zgromadzona jest również literatura ezoteryczna. Kuchnia to rejon Wielkiej Rewolucji Francuskiej, łazienka - beletrystyka, socjologia i filozofia.


Mistrzyni - tak mówią o prof. Marii Janion jej studenci. Jest ich już kilka pokoleń - uczestników głośnych seminariów na Uniwersytecie Gdańskim i Warszawskim oraz w Instytucie Badań Literackich. Seminaria prowadzone przez Marię Janion przyciągały nie tylko polonistów - na tych zajęciach spotykali się studenci niemal wszystkich wydziałów humanistycznych. Pisarz Marek Bieńczyk, doktorant prof. Janion w rozmowie z PAP wspominał: "Była naszą wielką matką, wybitnym pedagogiem, który zmieniał biografie ludzi. Gdyby nie ona nie pisałbym książek. Zawdzięczam jej wszystko, to, że zacząłem pisać" - wspominał. "Kształtowała w nas świadomość, że nie ma nic ważniejszego niż kultura i literatura, że są one decydujące w życiu człowieka i dla życia społeczeństwa" - powiedział pisarz.


Jako osobowość "potężną i magnetyczną" określił prof. Janion w rozmowie z PAP Grzegorz Jankowicz z "Tygodnika Powszechnego", dyrektor programowy Festiwalu Conrada. "Wychowała tak wiele pokoleń intelektualistów i intelektualistek, jak mało kto w tym kraju" - ocenił. Podkreślił, że osoby, które przychodziły na zajęcia Janion "rozkwitały". "Czasami wielcy intelektualiści, intelektualistki w instytucjach akademickich sprawiają, że uczniowie, uczennice +kurczą się wewnętrznie+ pod wypływem bezwzględnej wybitności, którą napotkali na swej drodze. W przypadku Marii Janion było inaczej. W taki sposób wykorzystywała swą inteligencję i wiedzę, by inni mogli się rozwijać. Swoją energią wyzwalała ich energię i literacką pasję. Po spotkaniu z nią miało się ochotę czytać, myśleć, pisać i lepiej żyć" – mówił Jankowicz.


Jego zdaniem najważniejszym rysem działalności intelektualnej Janion było to, że potrafiła konfrontować nas z tym, co w naszej historii trudne i bolesne. "Polski naród ma na swoim koncie zarówno czyny szlachetne, jak i haniebne. Janion wzywała nas do uczciwych rozliczeń, ale nie po to, by dręczyć wspólnotę, do której należała, by ją rozsadzać, by jątrzyć, lecz po to, by uczynić ją zdrowszą, otwartą i przyjazną" – ocenił Jankowicz.
Na 80-lecie Janion jej dawni uczniowie przygotowali specjalną księgę ze szczególnym "drzewem genealogicznym". Z grubego pnia (symbolizującego samą panią profesor) wyrasta czterdzieści gałęzi nazwanych nazwiskami jej doktorantów, wśród których są m.in. Kazimiera Szczuka, Marek Bieńczyk, Stanisław Rosiek. Z gałęzi rozwijają się listki, oznaczające jej czterystu magistrantów, i kolejne odgałęzienia zbierające doktorantów, których dochowali się jej dawni studenci. Koronę wielkiego drzewa tworzy w sumie tysiąc osób.

W pierwszej dekadzie XXI wieku Janion wydała szereg ważnych książek, m.in. "Do Europy tak, ale razem z naszymi umarłymi" (2000), "Żyjąc tracimy życie: niepokojące tematy egzystencji" (2001), "Wampir: biografia symboliczna" (2002), "Niesamowita Słowiańszczyzna: fantazmaty literatury" (2006). W latach 2000-2002 w Krakowie w wydawnictwie Universitas wyszły dzieła wybrane Marii Janion pod redakcją jej uczennicy Małgorzaty Czermińskiej. Ostatnią książką profesor Janion jest "Bohater, spisek, śmierć: wykłady żydowskie" (2009).

Maria Janion zmarła 23 sietpnia w wieku 93 lat.

Element Serwisów Informacyjnych PAP
REKLAMA

To może Cię zainteresować