Wyjątkowa operacja Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego. Pomogli półrocznej Irlandce

BT, PAP | Utworzono: 03.11.2020, 16:27 | Zmodyfikowano: 03.11.2020, 16:40
A|A|A

fot. mat. prasowe

Lekarze z Children's Health Ireland w Dublinie nie czuli się na siłach, aby pomóc Olivii Whyte, która urodziła się z trudną do leczenia formą zarośniętego przełyku, dlatego o pomoc poprosili specjalistów z Kliniki Chirurgii i Urologii Dziecięcej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Zabieg zakończył się sukcesem, a 6-miesięczna dziewczynka wróciła już, wraz z mamą, do rodzinnego domu w Irlandii.

- Miewamy pacjentów z innych krajów, ale zwykle są to mieszkający tam Polacy. Olivia jest natomiast rodowitą Irlandką, która przyszła na świat z tym schorzeniem - powiedział prof. Dariusz Patkowski, kierownik Kliniki Chirurgii i Urologii Dziecięcej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.
Schorzenie, jakim jest zarośnięty przełyk to wada wrodzona, która występuje u jednego na 3-4 tys. dzieci. Dodatkowo u Olivii specjaliści mieli do czynienia z rzadką postacią tzw. długoodcinkowego zarośnięcia. Powszechnie stosowaną metodą leczenia tej choroby jest klasyczna operacja na otwartej klatce piersiowej.

- Taki zabieg wiąże się z przecinaniem mięśni i rozciąganiem delikatnego rusztowania kostnego klatki piersiowej i negatywnie wpływa na jej dalszy rozwój. Niejednokrotnie też trzeba go powtarzać, proszę więc sobie wyobrazić kilkukrotnie otwieraną klatkę piersiową u noworodka czy niemowlęcia - wyjaśnił prof. Patkowski.
W 2004 r. prof. Dariusz Patkowski jako pierwszy w Polsce przeprowadził - wraz ze swoim zespołem - zabieg rekonstrukcji zarośniętego przełyku u dziecka przy użyciu metody torakoskopowej. Dziś ma na koncie ponad 200 takich operacji, a zabiegi wykonywał także poza krajem, szkoląc przy okazji lekarzy w Niemczech, Szwajcarii, Czechach, Ukrainie, Rosji, Włoszech, Kuwejcie czy Egipcie.

Nadal jednak wrocławska Klinika Chirurgii i Urologii Dziecięcej jest jednym z niewielu ośrodków na świecie, specjalizujących się w operacjach tego narządu przy użyciu chirurgii małoinwazyjnej (szczególnie w przypadkach długoodcinkowej postaci zarośnięcia przełyku, jaką miała mała Olivia). Pozostałe szpitale, obok wspomnianej operacji na otwartej klatce piersiowej, stosują tracheotomię odżywczą (do czasu aż pacjent podrośnie) lub decydują się na zabieg podniesienia żołądka.

- Metoda torakoskopowa jest skomplikowana, ale najkorzystniejsza dla dziecka. Nie zostawia trwałych śladów, a pacjent szybciej wraca do zdrowia Do przełyku docieramy poprzez tylną powierzchnię klatki piersiowej, tworząc dziurki o kilku milimetrach średnicy, którymi wprowadzamy miniaturową kamerę i narzędzia chirurgiczne. W przypadku malutkiego dziecka przestrzeń operacyjna wynosi zaledwie 2x2 cm. Dzięki torakoskopii widzimy ten obszar na monitorach w kilkukrotnym powiększeniu, co ułatwia precyzyjne wykonanie zabiegu - wyjaśnił prof. Patkowski.

Precyzja jest niezbędna, bo aby przywrócić ciągłość zarośniętego przełyku u Olivii, specjaliści musieli etapowo zbliżyć do siebie, a następnie śródoperacyjnie połączyć końce narządu. Przerwa między odcinkami, biegnącymi z gardła i żołądka, wynosiła około 5 cm. Lekarzom zależało na odtworzeniu ciągłości naturalnego przełyku tzn. bez konieczności przeszczepu fragmentu jelita czy żołądka, dlatego do zabiegu wykorzystali własną technikę operacyjną, tzw. wewnętrznej trakcji.

- Metoda polega na maksymalnym zbliżeniu obu końców przełyku za pomocą specjalnego, założonego pomiędzy nimi szwu trakcyjnego, który utrzymuje napięcie. Zwykle po 3-4 dniach wykonuje się kolejny zabieg i w zależności od warunków zespala się ze sobą oba końce przełyku lub zbliża się je jeszcze bardziej - objaśnił prof. Patkowski.

U Olivii udało się wykonać zespolenie podczas trzeciego zabiegu, co zajęło chirurgom tydzień, za czwartym razem wykonali już tylko poszerzenie miejsca scalenia narządu. Wszystkie operacje wykonali techniką torakoskopową przez te same trzy, małe dziurki w klatce piersiowej. Do ostatniego zabiegu dziewczynka pozostawała podłączona do respiratora na oddziale intensywnej terapii, co miało zapobiec nadmiernym ruchom dziecka, które mogłyby zwiększyć napięcie pomiędzy końcami przełyku.
Zastosowana przez specjalistów technika wykorzystuje ideę rozciągania narządu, opracowaną przez amerykańskiego chirurga prof. Johna Fokera, podczas zabiegów na otwartej klatce piersiowej.

Dziewczynka wraz z mamą Gwen przebywała we wrocławskiej klinice prawie miesiąc. W ubiegł piątek odleciały do domu w Irlandii. Kilka dni przed podróżą niemowlę, karmione dotąd przez gastrostomię i sondę, po raz pierwszy w życiu mogło zjeść mleko z butelki – podano w komunikacie

Element Serwisów Informacyjnych PAP
REKLAMA

To może Cię zainteresować