Śledztwo ws. Dawida Jackiewicza jednak trwa
Rodzina mężczyzny wskazała w zażaleniu na decyzję o umorzeniu, że nie przesłuchano pewnych świadków. Prokuratura więc wezwała kierowcę autobusu miejskiego i pracowników taboru naprawczego, którzy mogli widzieć zdarzenie. Doszło też do konfrontacji między Dawidem Jackiewiczem, jego żoną a policjantami, którzy jako pierwsi przybyli na miejsce zdarzenia. - Te czynności nie wpłynęły na nasze postanowienie o umorzeniu - mówi Polskiemu Radiu Wrocław prokurator Małgorzata Klaus. Sprawa więc trafi teraz do sądu, który sprawdzi czy decyzja śledczych była słuszna. Do zdarzenia doszło ponad rok temu. Pijany mężczyzna napastował żonę i dziecko szefa wrocławskiego PiS. Kiedy ten przyjechał na miejsce - wezwany przez żonę - doszło do starcia, Jackiewicz popchnął napastnika, a ten upadł uderzając nieszczęśliwie głową w krawężnik. Obrażenia były tak poważne, że mężczyzna zmarł po kilku dniach w szpitalu. Śledztwo dotyczyło ewentualnego nieumyślnego spowodowania śmierci przez Dawida Jackiewicza. Prokuratura uznała jednak, że działał on w obronie koniecznej i mógł poczuć się zagrożony zachowaniem pijanego napastnika.
REKLAMA