Paryż znów niegościnny dla tenisisty z Wrocławia
fot. Facebook/Hubert Hurkacz
Obecna forma Hurkacza była przed niedzielnym pojedynkiem dużą niewiadomą. Na początku kwietnia wrocławianin triumfował w prestiżowej imprezie ATP Masters 1000 na twardej nawierzchni w Miami, ale potem na kortach ziemnych szybko odpadł w Monte Carlo i Madrycie, a w Rzymie nie dokończył występu w pierwszej rundzie. Przyczyną kreczu była infekcja wirusowa.
Zajmujący 20. miejsce w rankingu ATP Polak spotkanie ze 154. w tym zestawieniu Van De Zandschulpem zaczął od wygrania dwóch pierwszych setów, choć nie przyszło mu to łatwo. W inauguracyjnej partii co prawda objął prowadzenie 4:2, ale zaraz potem stracił tę przewagę, a przy wyniku 5:5 musiał bronić dwóch break pointów. Podobny przebieg miała druga odsłona, a zwycięstwo w obu Polak zapewnił sobie po tie-breaku.
W dalszej części spotkania w grze faworyta pojawiło się mnóstwo pomyłek i inicjatywę przejął Van De Zandschulp. W trzeciej partii Polak obronił trzy piłki setowe, a w drugiej jedną, ale nie uchronił się przed porażką w obu. Po przegraniu na otwarcie decydującej odsłony własnego gema serwisowego Hurkacz poprosił o przerwę medyczną, zgłaszając problem z prawą dłonią. Po chwili wrócił na kort, ale był potem w stanie jedynie utrzymać własne podanie.
W trwającym trzy godziny i 41 minut pojedynku Polak zanotował 62 niewymuszone błędy, przy 35 po stronie Holendra.
24-letni Hurkacz Hurkacz tylko raz - w 2018 roku - w zmaganiach na kortach im. Rolanda Garrosa wygrał mecz w głównej drabince w singlu. Wrocławianin po porażce z Van De Zandschulpem nie opuszcza jeszcze stolicy Francji, bowiem zgłosił się także do debla.