24 lata temu zaczęła się powódź we Wrocławiu
fot. Bielasiński Jerzy (CC BY 3.0 PL)
Woda w Nowym Kozanowie sięgała wysokości dwóch metrów. Zalewała wciąż nowe tereny. Po tygodniu, stan pogotowia przeciwpowodziowego ogłoszono w kolejnych województwach. Powódź obejmowała kolejne miasta, pochłaniając dalsze ofiary. Dramatyczna sytuacja panowała Raciborzu, w Nysie, Kędzierzynie-Koźlu. Odcięte od świata zostało Opole. 12 lipca tragedia dotknęła Wrocław, mieszkańcy okolicznych wsi nie dopuścili do wysadzenia wałów i tym samym uratowania miasta. Na niektórych osiedlach woda sięgała powyżej pierwszego piętra.
fot. Grabkowski Wacław (CC BY 3.0 PL)
Druga fala opadów trwała od 18 do 20 lipca. Mimo że deszcze nie były tak intensywne jak poprzednio, znacznie utrudniły usuwanie skutków powodzi. Dopiero 21 lipca premier Włodzimierz Cimoszewicz przeprosił powodzian za swoje słowa wypowiedziane na początku katastrofy. Powiedział wtedy, że ludzie poszkodowani w wyniku powodzi, zarówno mieszkańcy miast, jak i rolnicy, nie otrzymają żadnych odszkodowań z budżetu państwa. Premier przyznał, że wobec żywiołu i strat poniesionych przez ludzi, jego wypowiedź wywołała zrozumiałe rozgoryczenie:
24 lipca pod wodą znajdowało się jeszcze 440 miejscowości, zaś alarm powodziowy obowiązywał w 10. województwach. Do setek tysięcy domów nie mogli wrócić ich mieszkańcy, ponieważ stracili cały dobytek.
Pod koniec miesiąca pierwsza fala kulminacyjna na Odrze minęła województwo szczecińskie, wody zmieściły się w obrębie wałów przeciwpowodziowych. Na wszystkich rzekach w kraju odnotowano spadek poziomu wód. Wszystkie straty spowodowane powodzią, rząd Cimoszewicza ocenił na 9 miliardów złotych, jednak potem okazało się, że sięgają one dwunastu miliardów. 18 lipca był dniem żałoby narodowej dla uczczenia ofiar kataklizmu, ogłoszonym przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Usuwanie skutków powodzi natomiast trwało kolejne lata.
fot. Styczyńska Agnieszka (CC BY 3.0 PL)