Dolny Śląsk. Pamiętam Powódź: Ulicami płynęły ławice ryb
fot. Sikorski Andrzej (CC BY 3.0 PL)
To blisko 300 stron wspomnień, fotografie, ale także dołączony do publikacji film - tłumaczy pomysłodawca projektu Grzegorz Czekański z fundacji Karpowicza:
Książka właśnie trafia do sprzedaży, a jeszcze więcej wspomnień na temat powodzi - tych spisanych i fotograficznych - można zobaczyć na stronie dolnoslaskosc.pl.
fot. Bielasiński Jerzy (CC BY 3.0 PL)
Jak tłumaczy Grzegorz Czekański, przez rok odwiedzono kilkanaście miejscowości, zebrano dziesiątki relacji, inne trafiały listownie i poprzez stronę internetową. To jednak z nich:
Życiowa tragedia, ogromny stres, ale i moment przełomowy, gdy mieszkańcy Wrocławia naprawdę poczuli, że są u siebie. Dokładnie 12 lipca 1997 roku gigantyczna fala powodziowa dotarła do Wrocławia. Do sierpnia na stronie www.pamietampowodz.pl, ale także listownie na specjalnych formularzach, można spisywać swoje wspomnienia z tego czasu.
Rok temu, w maju można było posłuchać reportażu opowiadającego o tych wydarzeniach. Juliusz Woźny, rzecznik Centrum Historii Zajezdnia i pierwsze skojarzenie ze słowem "powódź":
- Pamiętam jak szedłem ulicą Kowalską, po asfalcie, brodząc do połowy uda w wodach powodzi. Nagle przede mną przepłynęła ławica ryb. To było coś surrealistycznego. Taki Salvador Dali na Kowalach - wspomina Woźny.
W reportażu m.in. wspomnienia byłego wiceprezydenta Wrocławia Sławomira Najnigiera:
- Miasto takie zalane, ciemne, robiło się ciche, nieprawdopodobnie ciche. Ulgi nie było, bo na mapach się nanosiło kolejne obszary, które jeszcze przed chwilą nie były zalane, a teraz tak - wspomina Najnigier.
Przemysław Gałecki skorzystał w reportażu także ze wspomnień Wacława Grabkowskiego, który w czasie powodzi w 1997 roku prowadził dziennik.
Posłuchaj reportażu:
O projekcie rozmawialiśmy też w naszym studiu. Naszymi gośćmi byli Grzegorz Czekański i Patryk Hałaczkiewicz: