Pat Metheny, Christian McBride, Antonio Sanchez, czyli “Day Trip”
Płyta jest nadzwyczajna z wielu powodów.
Po pierwsze - bo rzadko zdarza się wydawać materiał studyjny, który został zarejestrowany dwa lata temu, w dodatku przez kilka lat był promowany na żywo. Trio założone z inicjatywy Pata Metheny'ego w 2002 r. dało do dzisiaj niezliczoną ilość koncertów na całym świecie.
Po drugie - bo nieczęsto zdarza się, by w trio grali sami wybitni muzycy. A przecież tak jest w tym przypadku.
Każdy, kto miał okazję obserwować możliwości perkusisty Antonio Sancheza - choćby w trakcie trasy „The Way Up”, gdzie udzielał się w Pat Metheny Group - wie, o czym mowa. Niebywałe wyczucie rytmu tego młodego Meksykańczyka i precyzja, z jaką gra, stawiają go dziś w czołówce najznakomitszych postaci muzycznego świata, jeśli chodzi o sztukę posługiwania się perkusyjnymi pałeczkami.
Kolejną wielką postacią tego składu jest Christian McBride - fenomenalny basista. Nie sposób wyliczyć, w jak licznych projektach słychać jego genialny wkład. Grał na albumach Diany Krall, Jane Moneheit, Stinga, Elanie Elias, Joe Hendersona, Chicka Corea, Kenny’ego Garretta i wielu, wielu innych. Pogodny i zrelaksowany opanował sztukę improwizacji do perfekcji. Brzmienie jego kontrabasu od lat towarzyszy słuchaczom skupiającym się na dokonaniach artystów tworzących jazz na najwyższym poziomie. Właśnie ten sound wyobraził sobie Pat Metheny, gdy zaprosił go do współpracy.
Gdy ruszyli w trasę koncertową, bywali w różnych dziwnych miejscach. Choćby w małych salach teatralnych. Występowali też na uczelniach przed studentami w Stanach Zjednoczonych. Zjeździli cały świat, by dzielić się z ludźmi pasją muzykowania, improwizacji na najwyższym poziomie. I wszędzie byli przyjmowani niezwykle entuzjastycznie (m.in. zostali doskonale przyjęci przez publiczność w Południowej Afryce).
Album „Day Trip”, który ukazuje się na rynku pod koniec stycznia, przedstawia grupę w jednym, konkretnym momencie tworzenia. Jak wyjaśnia sam mistrz Metheny: - Byliśmy pełni zapału i wszystko było gotowe w ciągu jednego dnia, stąd tytuł płyty jest jak najbardziej odpowiedni. Swoją drogą, nasza muzyka zabiera cię w swego rodzaju podróż.
"Day Trip" zostało nagrane w studiu Manhattan Right Track w październiku 2005 r., ale dopiero z początkiem tego roku wybranych zostało dziesięć nagrań, które znalazły się na płycie. Jej wydanie wiąże się z kolejną trasą, której początek planowany jest na luty 2008 r.
Album zaskakuje świeżością i kapitalnym brzmieniem. Słychać perfekcję i wyczucie w każdym tonie, jaki serwują nam ci trzej dżentelmeni. Muzycy starali się jednak unikać ciężkich dla ucha brzmień na rzecz, jak to określa McBride, „bardziej przyswajalnych, łagodnych i nieco tradycyjnych dźwięków”. Mimo to całość zaczyna się bardzo ambitnie od kompozycji „Son Of Thirteen”, z Patem w roli „poszukiwacza tej jednej właściwej melodii” - to oczywiście przekorne stwierdzenie, bo główny temat rozwija się tu po prostu w genialną improwizację gitary, by później do głosu doszły efekty perkusyjne Antonio Sancheza.
Po nieco rozchwianym tempie pierwszego utworu otrzymujemy ośmiominutową balladę „At Last You’re Here” z kapitalną solówką Christiana Mc Bride’a. Metheny oczywiście nie pozostaje w tyle. Spokojniej robi się także w hipnotycznym „Snova”, zaś w „Calvin Keys” otrzymujemy szczyptę swingu.
Moją uwagę jednak zdecydowanie przykuwa na tym albumie utwór „Is This America” poświęcony ofiarom huraganu Katrina, który nawiedził Nowy Orlean w 2005 r. Ośmieliłem się zresztą w rozmowie z Patem Metheny porównać to nagranie do tematu „The Moon Is A Harsh Mistress” ze zjawiskowego krążka „Beyond The Missouri Sky” z Charlie Hadenem sprzed dziesięciu lat. Chodziło mi tu głównie o nastrój i charakter tych kompozycji. Jednak na nowej płycie McBride niesamowicie prowadzi smyczek, grając długie nuty na kontrabasie.
Z kolei w utworze „When We Were Free” Metheny daje upust swojej fantazji używając brzmienia Roland Guitar Synth znanego od końca lat 70., które sam często stosuje na albumach Pat Metheny Group. Rytm miesza się z gitarą i kontrabasem tworząc muzyczny collage i wrażenie zgiełku, by wreszcie uspokoić się i wyciszyć zupełnie. Po takiej dawce emocji następuje zwolnienie w postaci kolejnej ballady „The Dreaming Trees”.
Następne „mocne uderzenie” następuje wówczas, gdy trio pokazuje swoje funkowe zacięcie w nagraniu „The Red One” (utwór ten pojawił się przed paroma laty na wspólnej płycie Pata i Johna Scofielda "I Can See Your House From Here"). Całość natomiast kończy tytułowe „Day Trip”, które jest dla mnie dziełem bardzo zmiennym i nieprzewidywalnym. Po wysłuchaniu tego ostatniego utworu nie mam wątpliwości, że mam do czynienia z albumem wybitnym, gdzie słychać absolutny kunszt wykonawstwa.
Rok 2007 był w karierze Pata wyjątkowy. Udało mu się wydać drugą płytę nagraną z pianistą Bradem Mehldauem - Metheny Mehldau Quartet - a także spełnić marzenia fanów i zagrać trasę z Mehldauem, basistą Larrym Grenadierem i perkusistą Jeffem Ballardem. Wydał także zremasterowaną wersję "Secret Story", za którą w 1992 r. otrzymał nagrodę Grammy, a o której All About Jazz napisał: „Kapitalny i zarazem niezbędny powrót do tego bezdyskusyjnego, muzycznego arcydzieła”.
Pierwszą część nowego roku Pat poświęci występom ze swoim nowym trio, a o jego pełnym zapału i profesjonalizmu podejściu do występów na żywo najlepiej świadczą jego słowa: „Każdego wieczoru czuję się tak, jakbym występował po raz pierwszy w życiu i gram tak, jakbym już nigdy więcej miał nie zagrać”.
Więcej dowiecie się o nim, gdy włączycie Radio RAM w niedzielę 3 lutego po godz. 18.00. Pat Metheny będzie naszym gościem. Zapraszam!