Wojna i dzieci. Przemysław Staroń: "Kumają więcej, niż myślimy" [POSŁUCHAJ]
fot. PS
Zamierzamy poruszyć z dzieckiem temat wojny w Ukrainie. Na jakie reakcje musimy się przygotować?
Dzieci w okresie przedszkolnym łączą fakty, nie respektując praw logiki. Dzieci na poziomie młodszym, szkolnym myślą na poziomie konkretu, a u dzieci w okresie dojrzewania rozwija się myślenie abstrakcyjne, hipotetyczno - dedukcyjne. Na to nakłada się ich rozwój emocjonalny [...]
Jak zatem zacząć rozmawiać o wojnie? Zacznijmy od najmłodszych.
Dziecko w przedszkolu ma bardzo dużo emocji, które nie poddają się racjonalizacji. Ono musi być przez nas szczególnie zaopiekowane. I musi dostawać proste komunikaty.
W jaki sposób prosto można wyjaśnić dziecku w przeszkolu, co to jest wojna i co tam się dzieje?
Ja bym nie zaczynał od wyjaśniania, co to jest wojna, najpierw poszedłbym w uspokojenie emocjonalne, które osiągamy za pomocą dania do zrozumienia, że wszystko, co czujemy jest absolutnie normalne [...]
Czy szkoły powinny poruszyć temat wojny w Ukrainie?
Nie ma żadnego przeciwskazania, żeby z dziećmi nie rozmawiać na trudne tematy. Mając w głowie to, co powiedział Korczak, czyli "Dzieci są dokładnie tacy sami jak my, tylko mniejsi", należy traktować je poważnie, jeszcze mając świadomość, że one kumają więcej, niż myślimy [...]
Ty polecasz m.in. wspólne czytanie książek, jako sposób poznawania świata i zrozumienia, co się dzieje w Ukrainie. Jakie książki?
Wszystkie książki, które my znamy z popkultury: "Harry Potter", "Baśniobór", to jest także "Hobbit", "Władca pierścieni". One defacto mówią o realiach wojennych, ale to co jest kluczowe, to to, że pokazują, jak można sobie z tym poradzić. Kolejna kategoria to książki typu picturebooki, które skupiają się na przekazie antywojennym, pokazują sytuację, w której człowiek ma prawo czuć każdą emocję [...]
A co z zabawą w wojnę? Zakazywać?
Często słyszę to pytanie. To są pytania, które powinny być stawiane niezależnie od tego, czy obok Polski trwa konflikt wojenny czy nie. Nie mamy wehikułu czasu, działamy tu i teraz. Gwarantuję ci, że jeśli czegoś dziecku zakażesz, to ono i tak to zrobi, bardziej się zacznie się tym interesować. Jeżeli jestem w roli osoby, która organizuje wolny czas i teraz przychodzi mi do głowy: "może pobawimy się w wojnę, może wyciągniemy czołgi?" Zostawmy to [...]. Natomiast, jeżeli wchodzimy do pokoju i widzimy, że dzieci bawią się w wojnę, to możemy dołączyć do tej zabawy i w tej zabawie robić coś, co będzie nakierowywało na mądre rozwiązanie konfliktów. Wprowadzałbym jak najwięcej możliwości porozmawiania: "myślisz, że ci ludzie, którzy tak strzelają do siebie, to oni są szczęśliwi z tego powodu? Dlaczego oni to robią? Może ktoś im kazał"?[...]
Rodzice sami są zestresowani, poddenerwowani, często mówią coś, czego potem żałują. Znam historię z ostatnich dni, kiedy dziecko usłyszało: "co ty wiesz o problemach, dzieci z Ukrainy, one to mają prawdziwe problemy".
Oczywiście tak nie robimy. Jeżeli do czegoś takiego dojdzie, no to trudno, mleko się rozlało. Natomiast, najlepszą opcją jest wtedy przeproszenia dziecka. Nikt z nas nie jest doskonały, nie jest perfekcyjny. I bardzo dobrze. Tak jak pisała Szymborska: "Odmówiony jej został „idiotyzm doskonałości”. Paradoksalnie, autorytet, taki prawdziwy się myli, bo myli się każdy. Natomiast autorytet tym się różni od nieautorytetu, że potrafi powiedzieć przepraszam [...]