Zmarł Wojtek Siwek

fot. RAM
"Odszedł, choć lepiej mówić, że poszedł dalej rozkręcać Jazz nad Niebem z tymi, których muzyka niosła Go przez życie" - tak napisała córka Wojciecha Siwka. Legendarny animator wrocławskiego środowiska jazzowego miał 77 lat. Był świadkiem wszystkich edycji wrocławskiego festiwalu jazzowego. Od wielu lat członkiem Rady Artystycznej festiwalu. Jazz - to było jego pasja, miłość, życie. Jeden z tych ludzi, którzy o muzyce wiedzieli wszystko. Wielokrotnie gościliśmy go w naszym studiu - najczęściej przed kolejnym "Jazzem nad Odrą". Ale też opowiadał o sobie - Ani Fluder "Przy sobotniej kawie" i Asi Mielewczyk o kamienicy, w której mieszkał. I mnie przed laty zagrał swoje ulubione dżwięki w "Muzycznym ja".
Tubalny głos, wnikliwe spojrzenie, cięty dowcip. Godziny przegadane o muzyce. W ostatnim SMS-ie, jakiego od niego dostałem, napisał: "Cały czas mam Cię na słuchawkach, a czuję się nad wyraz dobrze i jutro do domu i jazzu". Jestem przekonany, że gdziekolwiek jest, wokół rozbrzmiewają piękne jazzowe dżwięki.
Do zobaczenia, Wojtku.