Złota dziesiątka na 14. American Film Festival
zdj. mat.prasowe
1. RETROSPEKTYWA ADELE ROMANSKI
Najsłynniejsza oscarowa pomyłka ostatnich dekad ilustrowana jest kartką z jej nazwiskiem na czele listy producentów. Sama porusza się po świecie amerykańskiego kina niemal bezbłędnie. Szczególnie jeśli za wzorzec obierzemy jakość produkcji. Po „Moonlight” najsłynniejszy stał się „Aftersun”. I trudno znaleźć w ostatnich latach niezależny film, który byłby tak zarazem przemyślany i brawurowo zrealizowany. Na retrospektywie Adele Romanski nie zobaczycie słabego filmu. Warto też wziąć udział w mistrzowskiej lekcji kina tegorocznej laureatki Indie Star Award. A przede wszystkim obejrzeć jedno z jej najnowszych dzieł, startujący w konkursie głównym poetycki film „Polne drogi mają smak soli”. Debiutantka Raven Jackson zrobiła swoim subtelnym, intymnym portretem mieszkanki Missisipi, takie wrażenie, że Richard Brody z New Yorkera orzekł, że w roku niezwykłych debiutów ten jest bez wątpienia najlepszym. „Kompleksowo wyobrażony i zrealizowany film, którego poszczególne elementy powołano do życia z oryginalnością, inspiracją i poczuciem piękna” – pisał Brody w ostatnim New Yorkerze, bo „Polne drogi...” w amerykańskich kinach debiutowały, po bogatym życiu festiwalowym, ledwie 3 listopada.
2. RETROSPEKTYWA ROBERTA ALTMANA
Gdzie było najlepiej podczas zeszłorocznego AFF (poza seansem „Aftersun”)? Na sali nr 3. Między innymi dlatego, że wyświetlano tam pierwszą część retrospektywy jednego z największych – Roberta Altmana. Seanse poprzedzano ciekawymi prelekcjami. W tym roku pora na drugą część, na „Kobiety Roberta Altmana”. Trzeba będzie jednak wyruszyć poza trójkę, bo filmy Altmana zagoszczą również na większych salach, po wielu zeszłorocznych wyprzedanych seansach nie ma się czemu dziwić. Trzeba korzystać z szansy na obejrzenie także mniej znanych filmów wybitnego twórcy na dużym ekranie.
3. SZEF („Chef”), reż. Jon Favreau
Jon Favreau to dziś znakomity twórca nowych opowieści z bardzo odległej galaktyki. Ale dekadę temu był dla mnie przede wszystkim reżyserem jednego z najlepszych feel-good movies XXI wieku. Kiedy jeszcze food-trucki nie były w Polsce zjawiskiem powszechnym oglądało się „Szefa” z fascynacją i zazdrością. Czy wytrzyma próbę czasu jak porządny przepis? Po godzinach można doprawić „Szefami kuchni w akcji”, kulinarno-dokumentalną serią Favreau i Roya Choia.
4. POD KOPUŁĄ („Biosphere”), reż. Mel Eslyn
Mel Eslyn pracowała już z Markiem Duplassem przy pandemicznych „Lekcjach języka”. Była też w ekipie jednego z najciekawszych seriali ostatnich lat – „Ktoś, gdzieś”. Teraz reżyseruje dystopijną komedię z ikoną amerykańskiego indie i gwiazdą wielkich produkcji – Sterlingiem K. Brownem. Duplass w roli prezydenta ściąga na Ziemię zagładę. Ocaleje pod tytułową kopułą wraz z przyjacielem z dzieciństwa. Walką o przetrwanie będzie też próba zdobycia wejściówki na festiwalowy seans. We Wrocławiu zaplanowano tylko jedną projekcję.
5. „LEPIEJ PÓŹNIEJ NIŻ WCALE” („Late Bloomers”), reż. Lisa Steen
„Polne drogi mają smak soli” to film, który wydaje się poza zasięgiem w konkursie głównym. Ale o zwycięzcy Spectrum decyduje publiczność. Zatem niewykluczone, że fabularny konkurs tegorocznego festiwalu filmów amerykańskich okaże się triumfem dla aktorek polskich. Michelle Twarowska i Małgorzata Zajączkowska spotkają się z publicznością po europejskiej premierze „Late Bloomers”, z charyzmą zrealizowanej komedii o niecodziennym spotkaniu 28-letniej niespełnionej gitarzystki z mówiącą jedynie po polsku, upartą seniorką z Greenpointu. Zajączkowska patrzy na swoją partnerkę z siłą wściekłego Nicholsona. Widz spojrzy przychylniej, w końcu w głównej roli Karen Gillan, czyli Nebula ze „Strażników galaktyki”.
6. PRZESILENIE ZIMOWE („The Holdovers”), reż. Alexander Payne
Paul Giamatti był królem „Bezdroży” Alexandra Payne’a. Teraz aktorsko-reżyserski duet powraca zanurzony w zimny świat szkoły z internatem lat 70. XX wieku. Antypatyczny nauczyciel i uczniowie, którzy przerwę świąteczną spędzają z nim za karę, to dobry potencjał dramaturgiczny. Oryginalny plakat wygląda jak arthouse’owa wariacja na temat komediowych i nastoletnich hitów lat 80.
7. PIERWSZY GOL („Next Goal Wins”), reż. Taika Waititi
Michael Fassbender będzie tej jesieni nie tylko tytułowym zabójcą u Davida Finchera. Jest też trenerem najgorszej reprezentacji w dziejach futbolu u Taiki Waititiego. „Pierwszy gol” zostanie niespodziewanie pokazany w mieście lidera piłkarskiej ekstraklasy. W poszukiwaniu większych sensacji trzeba już przesiedzieć cały seans i to, co doliczą spoty.
8. LAKOTOWIE KONTRA STANY ZJEDNOCZONE („Lakota Nation vs United States”), reż. Jesse Short Bull, Laura Tomaselli
Doskonałe uzupełnienie jednego z filmów jesieni, pokazywanego też na AFF w sekcji „Sezon” „Czasu krwawego księżyca”. Historia wojny, konfliktu i sporu, ale także obraz systemowej przemocy cementowanej także przez popkulturę.
9. PRISCILLA, reż. Sofia Coppola
Przed chwilą na zamknięcie świdnickiego Spektrum pokazywano jej 20-letnie „Między słowami”, teraz na wrocławskim AFF obejrzymy najnowszy film Sofi Coppoli. Mnie, jak wielu słuchaczy Radia RAM, na seans przyciągnie tym razem nazwisko tytułowej bohaterki. Priscillę Presley zagrała Cailee Spaeny. Być może pójdzie w ślady Austina Butlera, za luhrmannowskiego Elvisa nagrodzonego Oscarem. Na dobry początek dostała aktorską nagrodę w Wenecji.
10. PAMIĘĆ („Memory”), reż. Michel Franco
Również nagrodzony w Wenecji Peter Sarsgaard spotyka Jessicę Chastain. Ona wraca ze zjazdu absolwentów, on jest nieznajomym. Taki jest punkt wyjścia ponoć najbardziej romantycznego filmu w karierze Michela Franco. Czy rekomendacje okażą się uzasadnione? Sprawdzić będziemy mogli dopiero na zamknięcie 14. AFF.