Nie ma łaski dla niedoszłego zabójcy własnej narzeczonej
O tej sprawie było głośno cztery lata temu. Marcin B. i jego dziewczyna Maja byli parą przez wiele lat. Ona jednak go rzuciła. On nie mógł się z tym pogodzić. 1 grudnia 2004 r. pijany przyszedł do niej do domu i uderzył ją wiele razy nożem. Uciekł myśląc, że Maja nie żyje. Gdy dowiedział się, że jednak przeżyła - zgłosił się na policję.
Maja do dziś nie odzyskała sprawności psychicznej. Za usiłowanie zabójstwa Marcin B. został skazany na 11 lat więzienia.
Wniósł o ułaskawienie. Argumentował, że po wyjściu na wolność będzie mógł zarabiać pieniądze na opiekę nad swoją ofiarą. Jak na razie wysyła jej co miesiąc 100 zł.
Matka Mai była przeciwko ułaskawieniu. Jest zbulwersowana postawą mężczyzny i jego rodziny. Twierdzi, że nie dostaje od nich żadnej pomocy.
Sędzia Wiesław Rodziewicz negatywnie zaopiniował wniosek Marcina B. Stwierdził, że po prawomocnym wyroku nie zmieniło się nic, co pozwoliłoby na ułaskawienie mężczyzny. Na to orzeczenie przysługuje zażalenie do sądu apelacyjnego. Ostateczną decyzję podejmie prezydent.