"Sny o miłości": Zasłużony Złoty Niedźwiedź

zdj. mat.prasowe Berlinale 2025
Więcej na temat Berlinale w tym tygodniu w popołudniowych programach Radia RAM, z kulminacją w czwartkowej Strefie Kina.
W poniedziałek zaczęliśmy od werdyktu jury i nagrodzonych filmów. Złoty Niedźwiedź zasłużenie przypadł norweskiej produkcji "Drömmer" ("Sny o miłości"). Siedemnastoletnia bohaterka prowadzi tu narrację, w której opisuje swoje zakochanie w nauczycielce. Wspomnienie przetwarza też w rodzaj literackiego pamiętnika. Rozmowa o dojrzewaniu zmienia się tu czasem niepostrzeżenie w rozmowę o literaturze. Rozmowa o miłości, w rozmowę o poezji. Rodzina, ambicje, doświadczenia, oczekiwania - bohaterki potrafią rozmawiać pięknie i autentycznie na wiele tematów, nawet w trudnych momentach. Fotogeniczne Oslo pokazano z ciekawym filtrem na gentryfikację. Niezapomniane spacery głównej bohaterki, z czasu jej przełomowych przeżyć, zmontowane są do muzyki, w której też można się zakochać. Ona unosi film Daga Johana Haugeruda. Gdy seans się kończy, od razu zazdrości się widzom, których dopiero czeka przyjemność pierwszego spotkania ze "Snami o miłości".
Moje jedyne "ale" z werdyktem to "La Tour de Glace" - do samej gali bałem się, że Lucile Hadžihalilović przekona jury, tak jak olśniła niejednego krytyka. Mnie jej reinterpretacja "Królowej śniegu" wymęczyła, ale z nagrodą za "wkład artystyczny" mogę się zgodzić, bo wizualnie film jest niezwykle dopracowany, momentami imponujący.