Złota dziesiątka Jana Pelczara na 25. Nowe Horyzonty

Jan Pelczar | Utworzono: 15.07.2025, 14:44 | Zmodyfikowano: 15.07.2025, 14:44
A|A|A

zdj. mat.prasowe

1. "Drømmer” („Sny o miłości”), reż. Dag Johan Haugerud

„Sny o miłości” zasługują nie tylko na Złotego Niedźwiedzia. Poruszają i historią i sposobem opowiadania, rozmowami głównych bohaterek i hołdem dla pisania, czytania, przetwarzania. Kobiety z trzech pokoleń jednej rodziny potrafią rozmawiać pięknie i autentycznie na wiele tematów, nawet w trudnych momentach. Fotogeniczne Oslo pokazano z ciekawym filtrem na gentryfikację.  Niezapomniane spacery głównej bohaterki, z czasu jej przełomowych przeżyć, zmontowane są do muzyki,  w której też można się zakochać. Ona unosi film Daga Johana Haugeruda. Gdy seans się kończy, od razu zazdrości się widzom, których dopiero czeka przyjemność pierwszego spotkania ze "Snami o miłości". 


2. Kontinental ’25, reż. Radu Jude

Nie udało się z drugim Bukaresztem w Warszawie, ale Radu Jude wciąż pozostaje reżyserem, który kręci najbardziej aktualne filmy także o Polsce, chociaż kręci je w Rumunii i o Rumunii. Nowohoryzontowa premiera Kontinental ’25 ma miejsce niedługo po wejściu na ekrany kin najnowszego „Jurassic World”. Tu też będą dinozaury, ale najstraszniejsze przyjdzie, gdy się od nich uwolnimy. Radu Jude, uwolniony z festiwalowych obowiązków, może przespacerować się natomiast do Muzeum Architektury na wystawę „Czarnomorska utopia” o niezwykłej przygodzie rumuńskiej architektury. 

3. Królestwo, reż. Michał Ciechomski 

Pierwszy Polak w kosmosie i druga rakieta świata. Sławosz Uznański-Wiśniewski i Iga Świątek zawładnęli tego lata masową wyobraźnią rodaków. Jak mogliby im dorównać polscy filmowcy? Trzeba pozostać wiernym własnej ścieżce artystycznej i stale doskonalić warsztat. Pośród młodych stażem dawno tę lekcję odrobił Michał Ciechomski. Dowodem jego krótkie metraże (m.in. "Historia krótkiego trwania", "Uległość"). W konkursie Nowych Horyzontów zobaczymy jego pełnometrażowy debiut „Królestwo”. Tej premiery na festiwalu jestem najbardziej ciekawy. 

zdj. mat.prasowe, fotos z filmu "Królestwo"

4. El Mensaje („Wiadomość”), reż. Iván Fund 

Moim faworytem w konkursie głównym będzie zaś „Wiadomość”. Iván Fund w czarno-białych kadrach opowiada o dziewczynce, która ma moc komunikowania się ze zwierzętami. I utrzymuje rodzinny biznes obwoźnego medium z elementami wspierającej kliniki weterynaryjnej. Kto uśmiecha się na widok kapibary, ma gotową receptę na hit festiwalu.


5. O Agente Secreto („Tajny agent”), reż. Kleber Mendonça Filho 

Do dziś uważam brak szerokiej dystrybucji „Bacurau” za jeden z największych grzechów polskiej branży kinowej w ostatnich latach. Kleber Mendonça Filho to jeden z najciekawszych twórców naszych czasów. Kiedy dostaje nagrodę za reżyserię w Cannes, a film zostaje wybrany na festiwalowy seans otwarcia, apetyt jeszcze rośnie. Gdybym mógł na tegorocznych Nowych Horyzontach pójść tylko na jeden film, poszedłbym na „Tajnego agenta”. 

6. Mother’s Baby, reż. Johanna Moder

Macierzyństwo stało się tematem wielu wspaniałych filmów ostatnich lat. Czas na modny gatunek body horroru, chociaż do filmu Joanny Moder bardziej pasować może określenie „thriller poporodowy”. Uzasadnione wątpliwości, czy hormonalna paranoja? Co kieruje uznaną dyrygentką, która jest główną bohaterką opowieści? Troska o pacjentki, czy przynoszące zysk eksperymenty? Co jest motywem działania jej lekarza? W tej drugiej roli znany doskonale widzom przebojów kina artystycznego Claes Bang. Marie Leuenberger w roli głównej stworzyła jedną z najciekawszych kreacji tegorocznego Berlinale. 


7. O último azul („Błękitny szlak”), reż. Gabriel Mascaro 

Kolejny etap. Życie babci. W dystopijnej Brazylii rząd kładzie nacisk na bliską ludziom politykę socjalną. I krok po kroku odbiera seniorom prawa. Dla ich dobra oczywiście. Takie są realia „Błękitnego szlaku”. Główna bohaterka nie chce dać się zamknąć w kolonii dla najstarszych, a jej podróż ku wolności pełna jest meandrów, niczym kręcąca się w głąb dżungli Amazonka. Gabriel Mascaro rozstawia na szlaku znane motywy, figury i zwroty akcji, ale zabiera nas w podróż między nimi w sposób oryginalny i mądry. Niebieski śluz ślimaka będzie jednym z najbardziej dyskutowanych środków poszerzania świadomości podczas tegorocznego festiwalu. 

8. Peter Hujar’s Day („Dzień Petera Hujara”), reż. Ira Sachs

Zmarł Tadeusz Rolke. Człowiek, który uczył nas patrzeć na świat. Podobną pogodę życia znalazłem na Berlinale w filmie „Dzień Petera Hujara”. Relacja ze zdarzeń opisanych w tytule jest tu zdawana prosto do dyktafonu, w szczegółach, przez jedynego w swoim rodzaju Bena Whishawa. Najbardziej analogowa przyjemność na tegorocznym festiwalu. 

zdj. mat.prasowe, fotos z filmu "Dzień Petera Hujara"


9. How to Be Normal and the Oddness of the Other World ("Jak być normalną i osobliwości innego świata"), reż. Florian Pochlatko

Jeden z najpopularniejszych zabiegów filmowych – zacieranie granicy między rzeczywistością, a wyobrażeniami bohaterów. W ciekawej formie powraca w filmie ucznia Michaela Haneke. Dobre wrażenie z seansu wypala się w jego trakcie, ale wiele pozostaje na długo. Przede wszystkim pełna ciekawych spostrzeżeń opowieść o trudnym powrocie do świata osoby z doświadczeniem choroby psychicznej. Poruszająca jest też kreacja Luisy Gaffron. 

10. 13 dni do wakacji, reż. Bartosz Kowalski

Julia Mika wraca do Wrocławia! Laureatka nagrody im. Moniki Jaworskiej i bohaterka naszego ostatniego Tour de RAM już na poprzednich Nowych Horyzontach gościła w sekcji Shortlista („Końce i początki” Klaudii Fortuniak). Teraz zagrała na drugim planie filmu, który ma być hitem wakacji jako „pierwszy polski home invasion horror”. Bartosza Kowalskiego nosimy w sercu Strefy Kina za „Plac zabaw”, Julię za jej artystyczną bezkompromisowość. Tym razem naszej laureatki zabraknie na pokazach filmu, ale z częścią ekipy będzie można spotkać się po poniedziałkowej premierze.  

W programie tegorocznych Nowych Horyzontów znajdziecie jeszcze moc filmów, które na tegorocznym Berlinale były dobre lub ciekawe. To m.in. "Ari", "Diabeł pali (a wypalone zapałki odkłada do pudełka)", "Lato w Paryżu", "Little Trouble Girls", "Przyszłość według przodków", "Psiapsi", "Ścieżka czasu", "Zew natury".

Gorąco dyskutowany będzie na pewno "Dreams". O nowym Michelu Franco najlepiej nic przed seansem nie wiedzieć. Dla mnie to jego najsłabszy film, bo oparty na najmocniejszym i najbardziej przewidywalnym zabiegu. Ale dzięki aktorom, sterylnej formie (ach te piękne wyspy kuchenne) i mocnemu początkowi, ogląda się bardzo dobrze. 

Jeśli miałbym przed czymś przestrzec, to przed "Wieżą z lodu". Film Lucile Hadžihalilović jest dla mnie chybiony, ale przynajmniej piękny w obrazie. 

Szkoda też, że z dwóch tegorocznych premier od Lucio Castro do Wrocławia trafiają "Pijane kluski". Przyjemne, ale podobnych filmów widziałem już sporo, a mistrzem snucia podobnych opowieści pozostaje Alain Guiraudie. Castro pokazał w tym roku także bardziej zaskakujące "After This Death". Gdybym miał stawiać dolary przeciwko orzechom, to postawiłbym, że premiery tego tytułu doczekamy się jesienią na American Film Festival. 

REKLAMA

To może Cię zainteresować