Proces syna policjantki - dilera utajniony
Mecenas Andrzej Grabiński tłumaczył, że dzięki wyjaśnieniom Piotra L. śledztwo potoczyło się sprawnie. Jego wniosek poparł też prokurator, a sędzia Zbigniew Muszyński się do niego przychylił.
Sprawa od początku była kuriozalna, bo na elektronicznej wokandzie był podany inny, o godzinę wcześniejszy termin rozpoczęcia rozprawy, później niespodziewanie zmieniono salę, a sądowa protokolantka formalnie nie wywołał sprawy jak zwykle bywa.
Prawnicy, z którymi rozmawiałem nie przypominali sobie, żeby na takiej podstawie utajniano wyjaśnienia oskarżonego, wręcz przeciwnie zwykle zgadzano się na rejestracje rozpraw ze względu na dobro społeczne. Policjanci obserwowali 20-letniego mężczyznę kilka miesięcy temu bo otrzymali informacje, że we wrocławskim Parku Południowym pojawił się nowy narkotykowy diler.
Piotr L. został zatrzymany, przyznał się do zarzutów i złożył wyjaśnienia. Stwierdził, że najpierw kupował narkotyki dla siebie, potem postanowił zarobić na ich sprzedaży. Żeby zysk był większy mieszał je z ziołami. Grozi mu kara co najmniej trzech lat więzienia.
Nieoficjalnie policjanci mówią, że to dramat dla matki Piotra L., która uważana jest za bardzo dobra policjantkę, która poświęciła się walce z przestępczością zorganizowaną.