Seks w wielkim mieście
O pełnometrażowej produkcji mówiło się od czasu sukcesu telewizyjnego oryginału. Sarah Jessica Parker - diabelnie zgrabna, słodko impulsywna, ale i wściekle ironiczna odtwórczyni głównej roli była już wielką gwiazdą, gdy plany wprowadzano w życie.
Wtedy właśnie światowy szał na punkcie „Seksu w wielkim mieście" okazał się największą przeszkodą. Odtwórczynie pozostałych ról sprawiały mnóstwo problemów, walcząc o pozycję swoich bohaterek czyli własną. Zdawały sobie sprawę, że w kinie to Carrie Bradshaw będzie najważniejsza, nie będzie już szansy, by film - jak jeden odcinek serialuv- poświęcono głównie Mirandzie czy Samancie.
A ich własne charakterystyki widzowie znają doskonale. Walkę wygrała Sarah Jessica Parker. W krajach anglojęzycznych film jest promowany sloganem „Get Carried Away". Tłumaczenie „Daj się ponieść" nie oddaje oczywiście gry słów z imieniem głównej bohaterki.
Producenci wiedzieli, że widzowie do kin pójdą w większości po to, by dowiedzieć się czy Carrie poślubi Biga. Czy spełni się marzenie trzydziestoletniej singielki. Właściwie to trzydziestoparoletniej. I właściwie to marzenie, które równie dobrze może się okazać koszmarem.
Producenci kontrolowali nie tylko wszelkie negocjacje między skłóconą obsadą, ale również trzymali w tajemnicy scenariusz, zakazywali robienia zdjęć podczas dziennikarskich wizyt na planie, a kontakty z ekipą ograniczano do minimum.
Podczas tego minimum wszystkie aktorki ze sztucznymi uśmiechami przekonywały, że film to praca zespołowa, a one na planie świetnie się bawią. Jeśli takie piekiełko show biznesu było obecne także podczas realizacji serialu to chwała profesjonalistom, bo udało się stworzyć dość prawdziwą, na pewno śmieszną wizję współczesnych związków i przyjaźni.
Z bohaterami „Seksu w wielkim mieście" identyfikują się widzowie na całym świecie. Dekadę wcześniej byli jednymi z „Przyjaciół", nieco wcześniej śledzili losy „Beverly Hills 90210". Na początku XXI wieku stali się bardziej przebojowi, zaczęli więcej zarabiać albo przynajmniej tak potoczyło się życie ich serialowych odpowiedników. „Przyjaciele" do kin nie dotarli, ale część obsady próbuje robić karierę w pełnych metrażach. „Seks w wielkim mieście" jutro rozpocznie swój kinowy podbój.
Wiele lat minęlo odkąd Darren Starr stworzył serial, wzorując się na cyklu artykułów Candace Bushnell, ale w „Seksie w wielkim mieście" wszystko nakręca świat mody. Dla Manolo Blahnika, Prady, Dolce i Gabbany, Fendiego, pojawienie się nowych kolekcji w „Seksie w wielkim mieście" było ważnym wydarzeniem.
Ubrania, w których pojawiały się bohaterki serialu od razu sprzedawały się lepiej, chociaż nie była to wciąż produkcja masowa. Tą uruchamiały tańsze sieci, wzorując się na gustach Carrie i jej przyjaciółek. Brązowe okulary przeciwsłoneczne zakrywające twarz do letniego białego trenczu? Obcisłe dżinsy wpuszczone w brązowe buty do połowy łydki?
A może podwinięte nogawki w dżinsach i letnie sukienki przewiązane paskiem? Kobiety zaczęły się tak ubierać właśnie pod wpływem „Seksu w wielkim mieście". Nic dziwnego, że autorka kostiumów do serialu w kinie debiutowała jako kostiumolog filmu „Diabeł ubiera się u Prady". Patricia Field powraca oczywiście na swoje stanowisko przy kinowej produkcji, by wyznaczyć kolejne trendy mody.
Tak jak to czyniła w serialu. To Patricia Field ubiera w odpowiednie stroje - od wyszukanych haute couture po ciuchy z second handów - zawsze jednak było to coś zaskakującego, świeżego, czasem nawet skandalicznego.
- Pat Field jest niezastąpiona - oznajmia Sarah Jessica Parker. - Jej pomysły, jej łamanie konwencji, są wprost zaraźliwe.
- Pat Field jest artystką - dodaje Michael Patrick King. - Utrzymaliśmy kontakt z wieloma projektantami, przede wszystkim dzięki wielkiemu sukcesowi serialu - dodaje Patricia Field. - Telewizyjne widowisko przydało modzie wiele popularności.
A projektanci uwielbiają, gdy ich kreacje nosi Sarah Jessica, która jest supermodelką. Zdaniem Pat Field, do nowych trendów widocznych w filmie należą paski i bardziej masywne buty. Da potrzeb filmu Pat Field stworzyła ponad osiemdziesiąt kreacji dla samej tylko Sarah Jessiki Parker.
- A kiedy mówimy o osiemdziesięciu kreacjach, nie zapominajmy o dodatkach, butach i wartej miliony dolarów biżuterii - dodają producenci. - 4 bohaterki zmieniały filmowe kostiumy łącznie ponad trzysta razy - tłumaczy Field. - A były przecież także inne postacie, występujące w dwóch czy trzech różnych strojach, których nigdy nie liczyłam, przygotowaliśmy razem ponad tysiąc kostiumów. To było naprawdę ogromne zadanie. Field chce nadać kostiumom styl na lata.
- Tu nie chodzi o modę w przyszłym roku, albo w następnym sezonie. Ja chciałabym, aby ten film prezentował się dobrze nawet za dwadzieścia lat - mówi projektantka - Chciałabym, aby mój styl był naprawdę luksusowy i okazały.
Dla głównej bohaterki niewiele się zmieni. Carrie Bradshaw mawia: - Po prostu twój zwykły dzień. Śniadanie z Balenciagą, poranna kawa z Vivienne Westwood. lunch z Lacroix...i de la Rentą. A na deser - Karl Lagerfeld.
Reżyserem i scenarzystą pełnometrażowej wersji jest długoletni producent i scenarzysta serialu Michael Patrick King. On pamięta wszystkie sukcesy telewizyjnego show. Serial „Seks w wielkim mieście" wyróżniono 50 nominacjami i 7 Nagrodami Emmy, w tym laurami aktorskimi dla Sarah Jessiki Parker i Cynthii Nixon, która gra rolę Mirandy.
Po drodze były dwie nagrody gildii aktorskiej dla całej obsady oraz 24 nominacje do Złotych Globów - osiem zamieniło się w statuetki, jedna za najlepszy serial, a były też Globy dla aktorek - Sary Jessiki Parker i odtwórczyni roli Samanthy Kim Catrall.
Dyskusje o treści poszczególnych odcinków były najpierw w USA, potem w Anglii, w końcu także w Polsce. „Seks w wielkim mieście" pojawił się po cichu na antenie telewizyjnej Dwójki, w piątkowe późne wieczory. Stał się taką sensacją jak kilka ładnych lat wcześniej emitowany o identycznej porze „Przystanek Alaska".
- Nikt z nas nie spodziewał się aż tak wielkiego sukcesu - mówi Kristin Davis, która powraca do roli Charlotte. - Na sukces tego widowiska złożyło się wiele rzeczy - dodaje Cynthia Nixon, która ponownie gra Mirandę. - Zacznijmy od scenariusza. Jest naprawdę błyskotliwy, a zarazem aż do bólu szczery. Ludzie oglądają nasz serial ciągle od nowa, po pięć-dziesięć razy ten sam odcinek, bo każdy z nich jest autentycznie pełen treści.
- To nie tylko żarty - to pomysły i idee. I myślę, że aktorzy byli cudowni. To opowieść o kobietach, które spotkały się i połączyły jakby w nową rodzinę, o przyjaciółkach, które trzymają się razem na dobre i na złe - dodaje Kim Cattrall, powracająca do roli Samanthy. Dla powodzenia serialu, a teraz filmu kinowego niezwykle ważna była też wizja Nowego Jorku związana mocno z filmami Woody'ego Allena.
Dla twórców „Seksu w wielkim mieście". Manhattan i Annie Hall są kwintesencją romantyczności, komedii i nowjorskości. - Nowy Jork dodał mnóstwo wdzięku temu serialowi - potwierdza Michael Patrick King. - Moim zdaniem Nowy Jork to najbardziej kosmopolityczne miasto Ameryki. Więc jeśli zamierzasz zagłębić się w życie tych dziewcząt, a one próbują dojrzeć i dorosnąć, czy znajdziesz lepszą scenerię niż najbardziej dojrzałe miasto świata?
- Nowy Jork stał się piątą bohaterką tej historii - mówi Sarah Jessica Parker - Zdjęcia do serialu, a teraz filmu budziły sporo uwagi przechodniów, turystów, paparazzi i dziennikarzy. Przy pierwszym klapsie do filmu kinowego tłumy gapiów przekroczyły najśmielsze oczekiwania twórców. Kim Catrall mówi: Kiedy pojawiłam się na planie i wysiadłam z samochodu, poczułam się natychmiast, jakbym przybyła na filmową premierę.
- To było niczym widownia na trójpoziomowym stadionie - dodaje Kristin Davis.- Po prostu niesamowite. Nie było dnia, żeby ktoś nam nie mówił, jak bardzo brakuje mu serialu i jak bardzo go uwielbia.