Donos na Maleszkę - Leszek Budrewicz wspomina TW "Ketmana"
Lesław Maleszka (Kadr z filmu "Trzech kumpli" Ewy Stankiewicz i Anny Ferens / TVN)
Chodził tym swoim krokiem kormorana i wszystko mu uchodziło. Powszechnie myślano, że ten "ptok" to taki "piękny ptok". Gdy powstawał SKS, Maleszka mieszkał na krakowskiej ul. Snopkowej, gdzie w wynajętym pokoju - oprócz łóżka, krzesła i miski do mycia - miał jeden stół z szufladą, w której zrobił skrytkę na "bibułę".
"Jak tylko przyszli na rewizję – to zaczęli od szuflady. Chyba ktoś mnie zakablował" – opowiadano jego wersję jako uroczy żart.
Oczytany i inteligentny rozdawał umysłowe razy. Ale też nagradzał swoich interlokutorów jak foki. A to ktoś sam wywnioskował, że Hitler wprawdzie doszedł do władzy drogą wyborów, ale przecież nigdy nie zdobył większości. A to Maleszka opowiadał o etyce takim dzisiejszym tuzom polskiego dziennikarstwa, jak Janowska, czy Kolenda. Gdy zaś ktoś sprawnie poszedł jego tokiem myślenia, to Maleszka na chwilę podnosił lekko wzrok z podłogi, trochę się uśmiechał, a nawet czasem mruknął: "dobrze, dobrze...".
W latach 80. przestał mówić "po lewacku". Głosił, że Amerykanie w Wietnamie mieli rację. Kiedy mówił, nie patrzył w oczy. Miał pochyloną głowę, a zawsze za długie włosy spadały mu na czoło. Gdy przyjeżdżał do mnie do Wrocławia i kąpał się w mojej wannie, wszyscy żartowali, żeby szczególnie dziewczynom nie pokazywać pałąkowatego Maleszki w wannie, bo się wypiszą z opozycji.
Ale "Malecha" miał jednak jakieś "branie", choć takie specyficzne - "na powieści Dostojewskiego".
Dobre krakowskie domy pozwalały mu udzielać korepetycji synom i córkom, żeby wspomóc tego człowieka opozycji, który całe lato chodził w jednych tenisówkach, a całą zimę w jednych gumiakach.
To przynosiło kolejne anegdoty. Ot, że na przykład w przepoconych dziurawych spodenkach wpadł do dobrego mieszczańskiego salonu w gorące lato w pogoni za muchą, z klapką w dłoni i z okrzykiem (pod adresem muchy): "dorwę cię, ty kurwo!".
Trudno powiedzieć, kto wymyślił poniższą klasyfikację (podejrzani o współautorstwo są - oprócz Maleszki - także Sonik, Mietkowski, może nawet Józek Baran). Ogłosił ją Bronek Wildstein: są trzy rodzaje kaca. Pierwszy - to kij bejsbolowy: wstajemy, rąbniecie, padamy. Drugi - to kac dentystyczny: ćmi i nie ustępuje, ale da się żyć. Trzeci, najgorszy - to kac-kormoran (tu Bronek przywołał antropomorficznie Maleszkę): jest to kac w skali 1:1 do człowieka, który trzepocze się trzy dni. I może zabić.
Pamiętam: idziemy przez Gorce nieopodal byłej kwatery antykomunistycznego partyzanta z lat 40. "Ognia"-Kurasia. Rozmawiamy o Camus. I ten bydlak to wszystko później opowiadał na SB, włącznie z biednym Camus.
Ale coś powinno mnie tknąć już wtedy.
Maleszka był z Zakopanego. Powiedział mi, że nigdy nie był tam w górach, bo nie lubi gór.
Coś powinno mnie tknąć... Jak taki ktoś może nie budzić podejrzeń? - myślę dziś.