"What's Next?" - wywiad z Pat Appleton
(Posłuchaj pierwszej części wywiadu)
Michał Sierlecki: Gościem Radia RAM jest Pat Appleton, wokalistka grupy De Phazz a ostatnio także artystka solowa. Witaj.
Niedawno wydałaś swój debiutancki album "What's Next?" Skąd wziął się pomysł na taki właśnie tytuł?
Pat Appleton: - W zasadzie od czterech lat myślałam o nagraniu solowego albumu. Dwa lata zajęła mi realizacja tego projektu. I wciąż zadawałam sobie pytanie, w jakim kierunku zmierzam? Po nagraniu krążka stwierdziłąm ,że jednak w jakimś kierunku podążam, ale tytuł "What's Next?" (Co dalej?) wydawał mi się najbardizej odpowiedni dla tego momentu mego życia. (Posłuchaj drugiej części wywiadu) (Posłuchaj trzeciej części wywiadu) (Posłuchaj czwartej części wywiadu) (Posłuchaj piątej części wywiadu) (Posłuchaj szóstej części wywiadu) (Posłuchaj siódmej części wywiadu)
Doskonałym utworem na tym albumie jest nagranie tytułowe z plemiennymi rytmami i słowami "Which steps will you take now"?
- To dobry czas , by podążać naprzód bez oglądania się za siebie i patrzenia w przeszłość. Myślę, że to ten rodzaj tekstu, do którego może się odnieść wiele osób. W zasadzie każdy z nas powinien sobie zadawać pytanie: Dokąd teraz zmierzam? Jakie mam przed sobą cele? W którym punkcie jestem? Co powinienem zmienić? To również pytanie w stylu "What's Next, Pat Appleton?" , by ludzie zwrócili uwagę także i na mnie.
Dużym zaskoczeniem było dla mnie nagranie otwierające płytę, zatytułowane "Homeland" , z muzyką etniczną i elektronicznymi wstawkami.
- Ten utwór był produkowany wespół z Pitem Baumgartnerem z De Phazz, ponieważ współpracowałam przy tym albumie z wieloma postaciami, z którymi dane mi było nagrywać wcześniej. Zgromadziłam ludzi ze składanek w stylu "Hotel Costes", artystów z Włoch, z Danii, Austrii i oczywiście Pit także miał w tym swój udział. Cieszę się zatem, że i cząstka De Phazz jest obecna na tym projekcie. Od nich wszystko się zaczęło.
-Nagrywałam z Gabin. Nie wiem, czy są popularni w Polsce.
Tak, bardzo. Chciałem zapytać Cię własnie o współpracę z Gabin. Gościliśmy ich niedawno we Wrocławiu w ramach koncertu, które organizowało Radio RAM. Filippo Clary i Max Bottini to wspaniali muzycy.
- Miałam z nimi mnóstwo uciechy w Rzymie. Mój partner, który jest biznesmenem, skontaktował się z nimi i zapytał, czy nie chcieliby nagrać ze mną jednego utworu. Byli bardzo otwarci i przyjaźnie nastawieni. Stworzyliśmy "Nudity", który uważam za świetny utwór , gdzie Max gra między innymi na puzonie. To wspaniały temat. Spędziłam w Rzymie 3 dni. Najpierw pracowaliśmy w studiu, potem jedliśmy razem obiad. Był to jeden z najgorętszych okresów w tamtym rejonie, temperatura powyżej czterdziestu stopni. Mieli jednak znakomite studio i piwnicę, zatem miło spędziłam czas.
Teraz Gabin mają nową wokalistkę. To Mia Cooper. Ponadto nagrywają dwupłytowy album. Jedna płyta zostanie nagrana z big bandem, druga z kolei przy użyciu komputerów i elektroniki. Powstanie ciekawa mieszanka.
- Filippo prawdopodobnie pracuje przy komputerach.
Tak. On rzeczywiście zna się na nich doskonale.
- Ten utwór również powstał w Rzymie, gdyż pracowałam tam z producentem muzyki filmowej, którym jest Ricardo Eberspacher. On mieszka w Rzymie i tworzy mnóstwo włoskich filmów, których teraz nawet nie jestem w stanie wymienić. Jego muzyka mnie zaintrygowała. Zanim zaczęliśmy nagrywać, wspięliśmy się na szczyt góry i spojrzeliśmy na Rzym. A on wtedy mówi mi, jak cięzko się tam żyje. Jak wiele jest korupcji. Pomyślałam, że ten proces musi trwać już od wieków. Z jednej strony piękne miasto, z drugiej drążone przez chore mechanizmy. Porównałam je do pięknej kobiety, u której widać po czasie jej wiek. Tak narodził się ten utwór. Został zmiksowany przez Chrisa Zippela, który pracował przy "What's Next?" Jest bardzo znanym producentem muzyki chill out. Pracował także z Robbiem Williamsem przy jego ostatnim albumie.
Muszę przyznać, że zwłaszcza nagranie "Hell Alright" stało się bardzo popularne wśród naszych słuchaczy i w Polsce.
- To jedno z moich ulubionych nagrań. Brzmi tak złośliwie i drapieżnie. Z Pitem Baumgartnerem znamy sie od bardzo dawna i przeszliśmy razem wiele. Poznaliśmy się w Heidelbergu , gdzie nagrywaliśmy płytę dla dzieci dla szwedzkiego koncernu Ikea, produkującego meble. Mogłeś po tym całym spotkaniu zaopatrzyć się w książki i płyty cd dla dzieci. Zatem stworzyliśmy mnóstwo muzyki dla najmłodzszych. Kiedyś przyszedł do studia, gdzie trenowałam swój głos. I któregoś dnia słuchałam sobie płyty cd Ikea i nagle wychwyciłam swój głos. Ze zdumieniem stwierdziłam, że nigdy czegoś takiego nie nagrałam. Dzwonię do Pita i mówię: słuchaj, nie przypominam sobie, bym nagrywała taką partię na płytę, a on mówi mi ,że nie nagrywałam. „To ja nagrywałem i zsamplowałem ciebie, gdy robiłaś próbę”. Powiedział mi wówczas , bym poczekała, a on kiedyś zaproponuje mi wspólny projekt. Zadzwonił rok lub dwa lata później i zaproponował wspólny utwór. To było "The Mambo Craze". W zasadzie zanim go nagraliśmy, uczestniczyliśmy w projekcie "Green Vision", który powstał w Hong Kongu. Ale nie był zbyt popularny, nie sprzedaliśmy wiele krążków. I tak to sie zaczęło.
Czy pamiętasz, jak powstało "Hell Alright?"
- Pit i ja siedzieliśmy w studiu i chcieliśmy wymyślić jakiś obrzydliwy tekst. Mieliśmy w tym czasie podobne nastroje. Sample były już stworzone, a ja potrzebowałam krótkich zwrotów, zaledwie czterech linijek. Spróbowałam wyobrazić sobie kobietę, która chce zdobyć faceta i wyśpiewałam słowa "I have your bones on a silver plate..." Byliśmy zadowoleni. To fajny utwór, ale także do bólu nieznośny.
- Bardzo lubię tam występować. Jakiś czas temu graliśmy koncert w miejscowości Puszczykowo. To było zabawne, ponieważ nikt mnie tam nie znał. Władze miasta Puszczykowo postanowiły urządzić dla ludzi mały festiwal. Powiedziano nam, że nie będzie dużo osób, ale byśmy się nie przejmowali, tylko grali. Nasz występ trwał może pół godziny, a ludzie tam obecni zaraz znaleźli się pod sceną i odkryłam, że Polacy są bardzo otwarci na nową muzykę. Może ktoś znał De Phazz, lecz nie spodziewałam się, że będą tak żywo reagować na Pat Appleton.
Jaka muzyka cię inspiruje i jakiej słuchasz najczęściej?
-Szczerze, gdy mam wolny czas, najchętniej nie słucham muzyki (śmiech). A tak serio, jest wielu interesujących artystów. Często wracam ostatnio do nagrań koncertowych. Widziałam niedawno Foo Fighters, The Chemical Brothers, słucham jazzu w starszym wydaniu. Obcuję z różnymi gatunkami muzycznymi. Ale obserwuję ludzi na scenie, uczę się od nich. Inspiruje mnie to , co ich porusza na scenie. Teraz na moim iPodzie słucham "Band Of Horses". Nie wiem , czy znasz?
Chyba nie. Ale nie szkodzi.
- Mogę Ci zaśpiewać, jeśli chcesz.
Czy lubisz podróżować? Nagrałaś utwór "Smart Traveller". Gdzie podróżujesz najczęściej?
- Przestałam podróżować prywatnie, gdyż mam złe przeczucia odnośnie latania samolotem. Kiedy jestem w trasie, sprawia mi to frajdę, ale tak naprawdę lubię pozostać w Berlinie i mieć spokój. A najlepiej wypoczywam nad Morzem Bałtyckim. Siedzę tam wówczas trzy tygodnie i nigdzie się nie ruszam. Nagrałam "Smart Traveller", gdyż chciałam połączyć życie zawodowe z przyjemnością. Gdy ktoś mówi mi, że się spóźni, ale na zewnątrz świeci słońce, nie preszkadza mi to , że czekam. Kiedy nagrywałam w Rzymie, od godziny szóstej do dziesiątej rano miałam czas dla siebie i często biegałam. Wtedy widoki są niesamowite. Miasto bez turystów. Po prostu coś pięknego. Warto znaleźć zatem czas, gdy nie ma na ulicach turystów i czerpać maksymalnie dużo korzyści z miejsc, które chcesz zobaczyć.
To zatem także twój sposób spędzania wolnego czasu.
- Mam chłopaka. Nie mam dzieci i nigdy nie planowałam, ponieważ twierdzę , że trudno pogodzić rolę matki z byciem artytską i życiem scenicznym. Choć sporo moich znajomych muzyków ma dzieci i czasem im tego zazdroszczę. Ale staram się spędzać czas w gronie przyjaciół. Cieszę się także czasem spędzanym w domu, gdyż podróżuję tak wiele, że gdy wreszcie jestem sama w domu, potrafię spędzić cały dzień na robieniu zwyczajnych rzeczy.
Intryguje mnie utwór "Cassandra". Czy to prawdziwe imię jakiejś dziewczyny, czy po prostu twoja wyobraźnia?
- Czasami masz problem z nazwaniem utworu. W tym przypadku pracowałam z Vienna DC. Na początku nazwaliśmy to nagranie "Gently", potem "Fly", wreszcie gdy album był skończony wciąż zastanawialiśmy sie nad nazwą dla tego tracku. I wtedy przypomniałam sobie Cassandrę. Na pewno pamiętasz to imię z mitologii i trojańskiej przepowiedni. Ona przestrzegała ludzi przed katastrofą , ale nikt jej nie wierzył. Ten utwór opowiada o naszym środowisku naturalnym , które niszczymy. I jeśli nie odzwyczaimy się od pędu za tym, co wysokie, dalekie, lepsze, zniszczymy podstawę , której zawdzięczamy życie- Ziemię. Wszyscy niby ciągle o tym mówią, ale nikt nie chce słuchać. Bardzo trudno sie zatrzymać. Gdybyś chciał powstrzymać fabryki od zanieczysczania środowiska, nie uda ci się, bo to tak nie działa. Należy przede wszystkim zacząć od siebie. Cassandra mówi do ludzi , ale nikt jej nie słucha. To rodzaj przeznaczenia. Nie możesz powstrzymać tego, co nieuniknione.
Trudno zatrzymać postęp cywilizacji.
- Tak. Każdy chce używać życia. Jak mogę na przykład zabronić Chińczykom kupowania samochodów? Tak na marginesie, nie mam swego samochodu, ale rower. Podróżuję pociągiem.
- Zapewne sam tego doświadczyłeś. To sytuacja , gdy człowiek się bezgranicznie zakochuje , a druga osoba traktuje cię jak śmiecia. Mimo tego, im bardziej ona cię poniża, tym bardziej ją kochasz. Sytuacja paradoksalna. Znałam podobną osobę, która pojawiła się w moim życiu i napisałam tekst dla niego. Był wściekły. Pytał mnie: "Ja kłamcą?" Dziś jednak jesteśmy przyjaciółmi. Uważam jednak , że najlepsza miłość to ta, której nie możesz mieć, ale ona potem wraca w innej postaci przy kimś innym. Coś, za czym tęskniłeś i możesz w końcu mieć.
Ale jest też nadzieja w twych tekstach. Zwłaszcza w ostatnim zamykającym album w rytmie bossa novy "Rely" ze słowami "Look at me, I'm free".
- Możesz prosić wiele osób o różne rzeczy, lecz pod koniec dnia jedyne , co ci pozostaje, to polegać na sobie. Dlatego warto wyśpiewać słowa:
„Jestem wolna , by robić to, na co mam ochotę, mogę polegać na tym , kim jestem, co chcę robić i czego chcę od życia.”
Jakie są twoje plany na najbliższe miesiące?
- Sporo koncertuję i chcę , by ludzie mnie rozpoznawali. Jesienią będę koncertować w Austrii. Mam nadzieję, ze kiedyś przyjadę do Wrocławia. A w przyszłym roku planujemy wydanie nowej płyty De Phazz. Jestem ciągle zajęta i mam co robić.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
- Ja również.