Iberyjskie impresje

Radio RAM | Utworzono: 17.11.2008, 09:28 | Zmodyfikowano: 27.11.2008, 17:22
A|A|A

Już okładka tego albumu może powiedzieć wiele o dźwiękach, jakie zawiera. Na niej wiszące na sznurze ubrania, jasne barwy  i klimat, niczym z impresjonistycznego obrazu. To po prostu czas siesty, relaksu i odprężenia. Zaprasza nas autor Freddy Marquez dodatkowo informujący, że te chwile spędzone przy utworach zająć nam mogą czterdzieści trzy minuty i czterdzieści sekund. Rzadko się zdarza, by na okładce umieszczono tak dokładne dane. Ale tu przekornie można odczytać je do góry nogami, co sugeruje pewną interpretację, luz i niezobowiązujący ton.

Miłośnicy lounge nie będą zawiedzeni, gdyż wsłuchując się już w piewszy otwierajacy płytę „Flamenco en llama” odnajdziemy przestrzeń i eteryczny charakter właściwy dla tego stylu. Wokal kojarzy się z dokonaniami Gipsy Kings, ale jest zgrabnie zestawiony z męskim niskim głosem, który serwuje słuchaczowi melodeklamację uzupełniającą leniwie sączące się tony instrumentów klawiszowych. W kolejnym „Dame papeo” wszechobecne są już kastaniety i partie gitar rozpisane na półtony. Zawiodły mnie nieco efekty perkusyjne pojawiające się w „No mas lagrimas”. Za dużo w tym nagraniu niepotrzebnego efekciarstwa.

Szybko jednak zainteresowanie „Siestą” powraca przy kolejnym utworze „Quiero despertar”, który można również usłyszeć na wydanej w Polsce składance „Flamenco chill”. Dużo tu wschodnich motywów i intrygujących rytmów. Dynamicznie wypada „El sol de mi alegria” świetnie nadający się do tańca w klubach. Transowe klimaty to  z kolei domena „Colores de Amanecer”. Słychać tu brzmienie saksofonu, fragmenty grane przez instrumenty smyczkowe i nieodłączną gitarę flamenco.

„Noche en Tarifa” przynosi egzotyczne i mroczne odgłosy natury. W nie wpleciono beaty pulsujace erotyzmem i tajemnicą. Album kończy się niespiesznym nagraniem „Siesta” z wokalizami w tle i elektronicznymi harmoniami. Dziesięć wysmakowanych utworów pozwala na chwile zapomnienia i przenosi słuchacza do słonecznej letniej Barcelony, gdzie urodził się Freddy Marquez. Na jesienne ponure wieczory ta płyta może być wspaniałym antidotum.


Freddy Marquez - "Siesta"
Iberia Records 2008

REKLAMA