"Proszę panią, to była nasza najlepsza inwestycja"
Fot. Wiklimedia Commons
Wypłycenie miało być sprawdzianem przed otwarciem w Aquaparku, w ubiegłym roku "Dziecięcej Zatoki". Ówcześni pracownicy mówią, że od początku inwestycja budziła kontrowersje:
"Od początku powstania idei wypłycenia na basenie pływackim pracownicy działu technicznego odradzali ten pomysł. Technicznie był to bubel, z którego śmiał się nawet sam wykonawca. Elementy tej niebieskiej platformy uniemożliwiały normalne uzdatnianie wody w tym basenie. Zawyżony chlor, brak normalnego usuwania zanieczyszczeń z toni wody, a do tego pokłady brudu na dnie basenu, które właśnie przez tę dziwną konstrukcję, nie mogło być normalnie czyszczone."
Posłuchaj całej relacji:
Ówcześni pracownicy wrocławskiego aquaparku (poprosili o zmianę głosów) przyznają, że wypłycenie było kłopotem i jeszcze przed wydaniem pół miliona złotych. Mówili o tym swoim szefom. Urządzenie jednak zostało zamówione i zamontowane, i miało pomóc w badaniach rynku - jak mówi nam prezes Aquaparku. Krzysztof Hołub chciał sprawdzić, czy można rozszerzyć ofertę spółki - to jego nieautoryzowana wypowiedź:
- Służyło nam do tego, żebyśmy sprawdzili, czy istnieje rynek nauki pływania dla niemowląt i dzieci. Okazało się, że jest to bardzo, bardzo ciekawy rynek. Stworzyliśmy produkt unikalny na skalę Wrocławia - mówi Krzysztof Hołub.
Prezes zapewnia, że pieniądze wydane na zakup wypłycenia już się zwróciły, a dziecięca zatoka jest sukcesem - kolejne zdanie również nieautoryzowane: - Proszę panią, to była nasza najlepsza inwestycja.
A jeden z ówczesnych pracowników mówi o skargach i... omdleniach:
Jednak ówcześni pracownicy Aquaparku o - jak mówią - wątpliwym zakupie informowali nie tylko swoich przełożonych, ale także Solidarność. Potwierdza to przewodniczący związku, Kazimierz Kimso:
- Ta kwestia się pojawiała przy rozmowach na temat jakichkolwiek ruchów finansowych. Z jednej strony wydatkuje się pieniądze, i to nie małe, na jakieś tam powiedzmy sobie inwestycje, co do których można powiedzieć, że one są wątpliwe i a z drugiej strony nie ma pieniędzy na najmniejszą walirozację wynagrodzeń. Gdzie zamienia się umowy, te które mieli na czas nieokreślony , zmusza się ich do tego, żeby inne umowy zawierali.
Z naszych informacji wynika jednak, że wypłycenie ostatecznie zostało zdemontowane z basenu pływackiego: - Były demontowane i wynoszone na zewnątrz. Leżało to dłuższy czas pod elewacją basenu sportowego. Potem zniknęło - mówi ówczesny pracownik aquaparku.
Później elementy wypłycenia zostały sprzedane. Prezes Krzysztof Hołub podczas spotkania i nagrania rozmowy zdecydowanie temu zaprzeczał - wypowiedź nieautoryzowana: - Całe wypłycenie jest wykorzystywane w aquaparku. Niestety nie ma pani racji. Nie było takiej sprzedaży - mówi prezes Aquaparku.
Jak oceniasz działania władz Aquaparku dotyczące tzw. wypłycenia basenu dziecięcego?
O sprzedaż dopytywaliśmy dwa razy:
Udało nam się też dotrzeć do osoby, która stawia pod znakiem zapytania te gorące zapewnienia prezesa Aquaparku: - Kupiłem części wypłycenia od Wrocławskiego Parku Wodnego. Różne rzeczy można z tego zrobić. Można zrobić pomosty, również garaż. Była to okazyjna cena, więc kupiłem te elementy - mówi anonimowy nabywca.
Władze Aquaparku ostatecznie przemyślały sprawę i rzecznik, Anna Hejno zmienia wersję spółki:
Skąd taka zmiana? Rzecznik tłumaczy, że musieli sprawdzić skąd się wzięły nasze wątpliwości. Poza tym sprzedaż była bardzo opłacalna. Ówcześni pracownicy podkreślają jednak, że wyprzedano większą część wypłycenia i to za 800 zł:
Niektóre elementy wypłycenia kupionego z Aquaparku zamontowano właśnie jako elementy kurnika gdzieś pod Trzebnicą, część wystawiono też na internetowych portalach aukcyjnych.