Każde krzesło ma swoją historię - Mleczarnia przy Sobotniej kawie
fot. Mleczarnia
Każde krzesło ma swoją historię, pompa wiele legend, a w portretach można doszukać się własnych przodków i wystarczy wejść by poczuć metafizykę tego miejsca. Mleczarnię o której mowa wymyślili sobie Ewa i Artur Witkowscy, którzy przy Sobotniej kawie wspominali jak to 10 lat temu wszyscy mówili - to nie może się udać, nie na tej szarej i smutnej ulicy Włodkowica! Oni byli pewni, że właśnie ten ten lokal do wyjęcia, przed którym zatrzymali się podczas świątecznego spaceru, czeka na nich. O pierwszych krzesłach, nalewanych pięćdziesiątkach bez ceny i przypalonym boeuf strogonowie, który uatrakcyjnił noc sylwestrową słuchaliśmy w sobotnie popołudnie.
Od dekady możemy przebierać w krzesłach i stolikach, pod warunkiem, że znajdziemy wolne miejsce, bo to miejsce jest już legendarne i nic dziwnego, że widnieje w przewodnikach, a w innych miastach znajduje naśladowców. A co sami założyciele Mleczarni uważają za największy swój sukces?
Ona po PWST wydziale lalkarskim, On technik dentystyczny - razem zakładają biznes: kawa, ciastko i rupiecie
Czas na Wrocław, świąteczny spacer 10 lat temu i historię trzech pierwszych krzeseł z trupami i gramofonem
Najcenniejsze opinie to te usłyszane przypadkiem, najczęściej latem gdy Ewa i Artur także lubią zasiąść przy stoliku
Wrocław to ich miasto, ale marzą o kolejnych przestrzeniach przyjaznych wszystkim, bez względu na wiek, płeć, poglądy, wyznania czy zasobność portfela, tak jak to niegdyś bywało na wrocławskich podwórkach