Są zarzuty dla lekarzy, którzy odesłali rannego 8-latka
archiwum radioram.pl
Wrocławska prokuratura postawiła zarzuty dwóm lekarzom, którzy w zeszłym roku odesłali ze szpitala przy Borowskiej we Wrocławiu śmigłowiec z ciężko rannym 8-latkiem. Chłopiec zmarł. Śledczy uznali, że medycy, którzy zdecydowali się nie przyjmować dziecka narazili jego życie na niebezpieczeństwo.
Śmigłowiec z ciężko rannym 8-latkiem został odesłany do szpitala wojskowego. Tam mimo reanimacji dziecko zmarło. Obaj oskarżeni lekarze już nie pracują w szpitalu przy Borowskiej. Kontrole w szpitalu nadal prowadzi NFZ i Ministerstwo Zdrowia. Sprawą zajmuje się też prokuratura.
Śledczy badający sprawę odesłania do innego szpitala rannego chłopca z Oleśnicy nie mieli wątpliwości, że medycy powinni udzielić pomocy dziecku- powiedziała Radiu Wrocław prokurator Małgorzata Klaus:
Prokuratorskie śledztwo nadal trwa, dobiega końca także kontrola Ministerstwa Zdrowia.
Wcześniej zastrzeżenia do pracy szpitala miał też NFZ. Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu za nieprawidłowości w Centrum Urazowym działającym w tej placówce otrzymał już 65 tysięcy złotych kary. Z raportu NFZ po kontroli przeprowadzonej po tym jak na Borowskiej nie przyjęto ciężko rannego dziecka wynikało, że w Centrum brakowało specjalisty medycyny ratunkowej.
Szef szpitala Piotr Pobrotyn przekonywał, że szpital nie popełnił żadnych organizacyjnych uchybień, a dziecko w ogóle nie powinno trafić na Borowską bo nie ma tam chirurgii dziecięcej.
- Błędem było nieprzyjęcie umierającego dziecka kiedy śmigłowiec już wylądował przy Borowskiej, ale również jego zdaniem w ogóle nie powinien tam trafić - podobnego zdania był profesor Piotra Szybera.
Szpital tłumaczył, że na Dolnym Śląsku jest zbyt mało specjalistów medycyny ratunkowej i wystąpił do Ministerstwa Zdrowia z wnioskiem o możliwość zastąpienia ich innymi lekarzami.