"Nie" dla in vitro z miejskiej kasy
"Ja będę głosował za tą uchwałą. Dlatego, że chcę się pokłonić pięciu milionom ludzi, które chodzą po świecie dzięki tej metodzie. Tej piątce dzieci, którą znam osobiście, które są wspaniałymi dziećmi, bez żadnej bruzdy na czole".
W dyskusji padały merytoryczne argumenty przeciw - jak ten, że in vitro powinno być finansowanie przez rząd a nie samorząd. Ale pojawiły się również takie głosy, jak ten wyrażony przez radnego PiS Jerzy Sznerch.
"Powiem tak szczerze, muszę to powiedzieć. Piękne, młode dziewczyny, od gadania nie będzie dzieci. ja mam czwórkę dzieci i trójkę wnuków".
Renata Granowska z PO zapowiedziała, że wystąpi w formie interpelacji do prezydenta Wrocławia o finansowanie in vitro z miejskiej kasy z pominięciem rady miasta.
Projekt uchwały klubu .Nowoczesnej zakładał finansowanie w wysokości 5 tysięcy złotych dla każdej z par, która chce się starać o dziecko. Jednak Renata Granowska z PO nie zamierza odpuszczać
"Jest to program profilaktyki zdrowotnej, który może być zarządzony jednoosobowo przez prezydenta, bo tak też jest w innych samorządach. I o to już zaapelowałam do Prezydenta profilaktycznie".
Marcin Krzyżanowski, szef klubu PiS, źle ocenia próbę "przepchnięcia" projektu mimo negatywnego stanowiska radnych.
"To są ciągle te same pieniądze, to są ciągle te same decyzje, decyzje samorządu. Dzisiaj zapadła decyzja większością, więc ta decyzja została zaakceptowana".
Z budżetu miasta in vitro finansuje m.in. Częstochowa, czy Łódź.