Wrocławscy piłkarze nadal bez wygranej w delegacji
fot. slaskwroclaw.pl
Mimo powrotu do składu Igorsa Tarasovsa trener Jan Urban po raz kolejny zdecydował się na eksperymentalne ustawienie defensywy z Robertem Pichem w roli bocznego obrońcy.
Korona zaczęła bardzo ofensywnie, spychając Śląsk do głębokiej defensywy. Mimo naporu gospodarzy, to wrocławianie mieli w pierwszym kwadransie gry lepszą sytuację do objęcia prowadzenia. Po kontrze gości z 9. minuty i strzale Michała Chrapka piłka trafiła w poprzeczkę.
Potem znów sporo pracy miała defensywa i bramkarz WKS. W 23. minucie Jakub Wrąbel zdołał jeszcze naprawić błąd Dorde Cotry, ale już 180 sekund później musiał wyciągać piłkę z siatki. Wrocławskiego bramkarza pokonał z rzutu karnego Goran Cvijanović. Sędzia Zbigniew Dobrynin podyktował "jedenastkę" po tym jak Wrąbel zahaczył w polu karnym próbującego go mijać Gruzina Kaczarawę.
Bramkarz Śląska potem kilkakrotnie ratował swój zespół przed utratą kolejnych goli. Świetnymi interwencjami bramkarz gości popisał się zwłaszcza przy uderzeniach Mateusza Możdżenia, w ciągu kilkudziesięciu sekund broniąc dwa bardzo groźne strzały pomocnika Korony.
Śląsk miał problemy ze składnym atakiem pozycyjnym. Próby gry z kontry także nie wyglądały lepiej. Od momentu straty gola podopieczni Jana Urbana, zdołali tylko dwa razy celnie strzelić na bramkę rywali. Próby Kamila Vacka i Roberta Picha w ostatnich 10 minutach pierwszej połowy były jednak za słabe, by zaskoczyć Macieja Gostomskiego.
Na drugą część meczu w zespole gości wyszedł Igors Tarasovs, który zastąpił Arkadiusza Piecha. Tym samym Pich wrócił na skrzydło, a Mariusz Pawelec na bok obrony. Nie zmieniło to jednak obrazu gry. Gra się wprawdzie wyrównała, ale Śląsk nadal miał spore problemy ze stwarzaniem sobie sytuacji. Duża w tym zasługa dobrze zorganizowanej defensywy rywali, ale też sporej niedokładności w drużynie wrocławskiej.
Przez ponad 20 minut żadnej z drużyn nie udało się oddać celnego strzału na bramkę rywali. Impas przerwali piłkarze Korony. Najpierw w 67 minucie po dośrodkowaniu Kena Kallaste i zgraniu głową Możdżenia, piłkę z bliska do wrocławskiej bramki wepchnął Nika Kaczarawa. Kielczanie nie zamierzali na tym poprzestać. 5 minut później Śląsk przegrywał już 0:3. W zamieszaniu podbramkowym Kaczarawa oszukał trzech obrońców gości, a Wrąbla strzałem z 5 metrów pokonał Cvijanovic.
Do końca spotkania Śląsk nie pokazał żadnych argumentów dających nadzieję na zdobycie choćby kontaktowej bramki. Bliżej podwyższenia rezultatu byli gospodarze. Na domiar złego wrocławianie musieli kończyć mecz w dziesiątkę po tym jak boisko w końcówce musiał opuścić kontuzjowany Cotra.
Korona pozostaje niepokonana w ekstraklasie od 15 września. Zespół Jana Urbana pozostaje natomiast jedynym zespołem w rozgrywkach, który nie wygrał jeszcze w tym sezonie meczu na wyjeździe.
Korona Kielce - Śląsk Wrocław 3:0 (1:0)
Bramki: Goran Cvijanović 26 (k.) i 72, Nika Kaczarawa 67
Korona Kielce: Maciej Gostomski - Łukasz Kosakiewicz, Bartosz Rymaniak, Adnan Kovacević, Ken Kallaste - Goran Cvijanović, Jakub Żubrowski, Mateusz Możdżeń, Marcin Cebula (68 Ivan Jukić) - Nika Kaczarawa (75 Djibril Diaw), Elia Soriano (62 Jacek Kiełb)
Śląsk Wrocław: Jakub Wrąbel - Robert Pich (69 Łukasz Madej), Piotr Celeban, Mariusz Pawelec, Dorde Cotra - Jakub Kosecki, Michał Chrapek, Dragoljub Srnić (75 Maciej Pałaszewski), Arkadiusz Piech (46 Igors Tarasovs) - Kamil Vacek - Marcin Robak
Żółte kartki: Marcin Cebula (Korona).