Carla Bruni "French Touch" - płyta tygodnia
Album „French Touch” jest wynikiem spotkania Carli Bruni z legendarnym kanadyjskim producentem – Davidem Fosterem. To nazwisko kojarzy się z wypieszczonymi - niekiedy aż do bólu - aranżacjami, perfekcją graniczącą z bezdusznością. A tutaj? Tutaj nie. Aranżacje są schowane, na pierwszym planie głos Carli bardziej szepczący niż śpiewający nam do ucha historie, które świat zna od lat.
To właśnie Foster namówił artystkę, by tym razem sięgnęła po anglojęzyczne utwory – od rockowych klasyków jak The Rolling Stones „Miss You,” czy „A Perfect Day” Lou Reeda, poprzez standardy („Moon River,” „Love Hurts,” „Crazy”), aż po… AC/DC! Kto by się spodziewał, że Carla Bruni może być fanką AC/DC? Tymczasem tak właśnie jest od kilku dekad. Jej własna interpretacja „Highway to Hell” to dosyć przekornie, błoga jazzująca piosenka, która brzmi jakby była stworzona specjalnie dla niej! Nie małym zaskoczeniem z pewnością jest już singiel promujący płytę „French Touch”, czyli wielki popowy klasyk z lat 90-tych „Enjoy The Silence” Depeche Mode. Ryzykowny wybór, który wypadł znakomicie, choć jak przyznaje artystka to przecież „piosenka, która właściwie nie potrzebuje covera”.
Kiedy przeczyta się tytuły utworów, przywołując tradycje muzyczne, jakie się za nimi kryją, wydaje się, że takie zestawienie nie ma sensu. A jednak albumu słucha się świetnie. Współpraca Bruni z Fosterem okazała się idealnym połączeniem – we wszystkie wspaniałe, dobrze znane kompozycje włożyli tak wiele serca, że brzmią jakby napisali je sami. Płyta jest jak sama Carla Bruni – to po prostu niewymuszona elegancja.
„Moim marzeniem jest, by ludzie słuchali tej muzyki, kiedy się relaksują i kiedy są zakochani” – wyznaje artystka.
Dadajmy - także w jesienne wieczory:)