Wrocław przy Sobotniej Kawie
We Wrocławiu - mówiła Kinga Preis - byłam zawsze. Aktorka z korzeniami austriackimi i lwowskimi jest wrocławianką z urodzenia. Od dziecka jej ukochane dzielnice to Sępolno i Biskupin. Ten dom z największą sosną przy małej ulicy to nasz, opowiadała i wspominała dzieciństwo w ogrodzie z bzem i różami. Jak spacer z psem, to zawsze wały nadodrzańskie, a czapka z daszkiem wystarczy, by w spokoju, bez rozpoznawania, maszerować z kijkami.
Wrocławskie podwórko, na którym dorastał i które penetrował w poszukiwaniu skarbów, wspominał także Marek Krajewski. Okolice placu Pereca to były, dla przyszłego pisarza kryminałów retro, pierwsze inspiracje. Nie przypadkiem też Prezydium Policji gdzie pracował Eberhard Mock to budynek mieszczący się przy Szewskiej 49. Jako filolog klasyczny spędził tam wiele lat, a egzaminowani studenci nie raz próbowali uniknąć odpowiedzi, dopytując się o kolejną zagadkę kryminalną. Finał takiego egzaminu mógł być tylko jeden - poprawka.
Wrocławianinem z wyboru, ponad pół wieku temu, został prof. Jan Miodek. Ulica Szczytnicka była tą pierwszą, przy której zamieszkał, ale jego drugim domem od początku był plac Nankiera i Instytut Filologii Polskiej. Wybitny językoznawca przyznał, że chociaż z rodzinnych Tarnowskich Gór, bliżej było mu na studia do Krakowa, to wybrał tutejszą polonistykę. W czasach gdy zdawał maturę, Wrocław był miastem modnym. Nigdy tego wyboru nie żałował. Studenci na zawsze zapamiętają nie tylko wykłady, ale też uśmiech i gwizdane, bądź podśpiewywane na korytarzach melodie profesora, prywatnie melomana i kibica sportowego.
Hej, chociaż urodziłam się w Warszawie to, co najmniej w połowie, jestem wrocławianką - przywitała się z nami przy kawie Martyna Wojciechowska. Podróżniczka i ambasadorka fundacji "Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową" przyznała, że jej serce jest właśnie tu, gdzie mieszkała przez kilka lat i ma najwięcej przyjaciół. Jeśli akurat nie ma jej w Przylądku Nadziei, to zwykle można ją spotkać w Rynku albo na placu Solnym, to jej ulubione miejsca na spacery.
Wrocławianie zapewne dobrze pamiętają handel jaki kwitł na placu Wolności. Ale kto wie, że wśród tych straganów był jeden z piernikami, które specjalnie z Torunia przywoził Cezary Żak. Bardzo popularny dziś aktor, który ukończył wrocławską PWST nie ukrywa, że biznes dobrze się kręcił, ale kiedy pojawiły się propozycje teatralne, wybrał scenę. Dla niego Wrocław to także pierwszy raz gdy jechał ruchomymi schodami, a potem windą i tego, jak mówił, się nie zapomina. Czas spędzony w naszym mieście to także ciepłe wspomnienia z chłodnego mieszkania na poddaszu przy ul.Hallera. To były pierwsze wspólne lata z żoną Katarzyną, również aktorką. Oboje rozpoznawani są z seriali "Miodowe lata" czy "Ranczo".
Takich dziejących się w naszym mieście historii jest tyle, ilu ludzi z Wrocławiem związanych. Sami zatem widzicie, że są powody do kolejnych ciekawych spotkań przy Sobotniej Kawie z Radiem RAM. Zaprasza Anna Fluder.