Są emocje na grzybobraniu! [POSŁUCHAJ]
fot. Wojciech Kasperczyk / Marianna Kasperczyk, pieprznik.pl
W tym roku pogoda nie była łaskawa dla grzybiarzy, letnia susza spowodowała pustki w dolnośląskich i lubuskich lasach. Ale... nareszcie pojawiły sie dobre wieści! Deszcze i niezwykle ciepły październik i oto sezon nie jest całkiem stracony! Jasne, że nie ma co mówić o prawdziwym wysypie, jak to było w ubiegłym roku, ale na pewno warto z koszem wybrać się do lasu.
Niektórzy pomysł wycieczki na grzyby traktują z przymróżeniem oka, dla innych grzybobranie bywa sympatyczną przygodą lub hobby uprawianym od przypadku do przypadku. Dla wielu ludzi w Polsce to co roku ważny rytuał, czy też sposób na zarabianie pieniędzy. W naszym kraju nie ma ani opłat za wstęp do lasu, ani ograniczeń dotyczących ilości wynoszonych z lasu grzybów, jest za to wielowiekowa grzybowa tradycja. Zajadamy się grzybami już nie tylko od wielkiego święta, uwielbiamy ich smak i zapach. I od lat uprawiamy prawdziwą grzybową turystykę. Do dziś krążą legendy o zakładowych wycieczkach autobusowych na grzyby właśnie. Współcześnie w sieci pojawiły się mapy informujące o ilości występowania grzybów w różnych częściach kraju. Organizujemy się więc w mniejsze grupy ze znajomymi i przekonujemy nieprzekonanych, że warto parę godzin spacerować po lesie. Choćby dla świeżego powietrza, dla kontaktu z naturą i dla takich widoków:
Poznajcie Mariannę, dla której wyprawa na grzyby to największa pasja:
Co się z człowiekiem dzieje na widok borowika?
Nie trzeba wyjeżdżać bardzo daleko od Wrocławia, żeby znaleźć grzyby, Marianna twierdzi, że wystarczy sprawdzić w lasach milickich, czy nawet w Lesie Mokrzańskim. Pamiętajcie jednak złotą zasadę grzybiarza: jeśli nie jesteś pewien, co to za okaz - zostaw, nie zabieraj. Zdrowie najważniejsze.
Wiele porad na temat grzybów znajdziecie na blogu naszego gościa: pieprznik.pl
lub na profilu facebookowym - tutaj
Dobrze jest też wiedzieć, że grzyby to cenne źródło witamin i minerałów, są niezwykle bogate w białko. Stanowią składnik preparatów medycyny naturalnej, a niektóre działają antydepresyjnie.
Jednym słowem - z takiej wyprawy do lasu same korzyści dla człowieka. Wrócimy zrelaksowani, wypoczęci i być może z koszem pełnym pysznych kurek, koźlarzy, szlachetnych borowików, rydzów czy maślaków. Czego Wam i sobie życzę,
Monika Jaworska.
A na deser przepisy od Marianny:
Grzyby marynowane
Do marynowania nadaje się wiele gatunków grzybów, ja polecam borowiki szlachetne i podgrzybki brunatne (małe i średnie, ładne egzemplarze).
Składniki
Grzyby (mniej więcej zawartość małego koszyka)
0,75l octu 10%
0,75l wody
Sól
Około 1 szklanka dobrej jakości oliwy z oliwek
Przyprawy, jakie kto lubi, przykładowo: liść laurowy, ziele angielskie, gorczyca, świeże zioła takie, jak: tymianek czy rozmaryn.
Przygotowanie:
Grzyby oczyścić, większe pokroić na duże kawałki, umyć. Grzyby wrzucić do lekko osolonej, gotującej się wody z octem w proporcji 1:1 (jeśli marynujemy różne gatunki, każdy gatunek gotujemy osobno). Gotować 10 minut. Odcedzić i przepłukać zimną wodą. Włożyć do wcześniej wyparzonych słoików, prawie do pełna, razem z przyprawami. Uzupełnić do pełna oliwą. Zakręcić szczelnie, nie trzeba pasteryzować. Można jeść już po kilku dniach, jak "się przegryzą".
Tagliatelle z borowikami (prawdziwkami)
Składniki (na 2 osoby):
Około 5-6 świeżych borowików szlachetnych
2 cebule szalotki
Łyżka masła klarowanego
3-4 łyżki śmietany 30%
Sól, pieprz, natka pietruszki
Pół opakowania makaronu tagliatelle (grube wstążki)
Przygotowanie:
Szalotkę podsmażyć na maśle klarowanym. Dorzucić pokrojone w paski borowiki, smażyć kilkanaście minut, pod koniec smażenia przyprawić solą i pieprzem. Dolać śmietanę rozrobioną z gorącą wodą (około pół szklanki płynu, z przewagą śmietany), wymieszać, podusić jeszcze kilka minut. W międzyczasie ugotować makaron. Ugotowany makaron polać sosem i posypać natką pietruszki. Smacznego:)