Bomba z czasów II wojny światowej wywieziona na poligon
Fot: R. Bugajski
W piątek wieczorem na miejscu byli już saperzy, którzy stwierdzili, że nie ma zagrożenia dla mieszkańców okolicznych nieruchomości.
Ewakuacja rozpoczęła się w sobotę rano. - To jest duży problem, jadę do córki, na Żmigrodzką, boję się - opowiadała jedna z mieszkanek Braniborskiej.
- Taki ładunek w naszej pracy to nic nowego - zauważał Przemysław Parol, dowódca patrolu rozminowywania.
Saperzy czekali na zakończenie ewakuacji, aby zabrać bombę na poligon i ją zdetonować. Służby - straż miejska i policja - dokładnie sprawdzały, czy nikt nie został w zagrożonym polu. Łukasz Dutkowiak z wrocławskiej policji zauważał, że zaangażowano wzmożone siły.
Dla samochodów zamknięte były ulice Legnicka, Poznańska, Braniborska, Kruszwicka, Rybacka do Zachodniej i Szczepińska do Kruszwickiej.
Centrum Zarządzania Kryzysowego przygotowało autobusy, które służyły za ewentualne schronienie na czas ewakuacji. Pojazdy były dostępne przy ulicy Poznańskiej i na pl. Solidarności. Część z ewakuowanych znalazła schronienie w Szkole Podstawowej numer 14.
- Plany są takie, żeby o godzinie 11 akcję zakończyć - mówił rano Wojciech Adamski, szef Centrum Zarządzania Kryzysowego:
W piątek straż miejska i policja rozklejały ogłoszenia na klatkach schodowych nieruchomości, które muszą zostać opuszczone. Akcja zakończyła się w sobotę wczesnym popołudniem.