Zabójczy początek Śląska i zwycięstwo nad Górnikiem
fot. slaskwroclaw.pl
Emocje w spotkaniu rozpoczęły się błyskawicznie, bo już w 12 sekundzie szansę na zdobycie bramki miał Igor Angulo. Śląsk pogubił się przy wyprowadzaniu akcji, Hiszpan znalazł się z piłką za linią obrony, ale jego strzał poszybował daleko od lewego słupka bramki strzeżonej przez Matusa Putnockiego. Wrocławianie odpowiedzieli już w trzeciej minucie. Podopieczni Vitezslava Lavicki najpierw stworzyli przewagę liczebną po prawej stronie boiska, potem do środka zszedł z piłką Michał Chrapek. Pomocnik podał na lewą stronę do Dino Stigleca, a chorwacki obrońca jeszcze zwiódł obrońcę i uderzył nie do obrony. Zabrzanie jeszcze nie zdążyli przyzwyczaić się do jednobramkowej straty, a było dwa do zera. Po lewej stronie boiska urwał się obrońcom Przemysław Płacheta, precyzyjnie dośrodkował w pole karne, a piłkę do siatki skierował Filip Raicević. Dla Czarnogórca był to pierwszy gol w barwach Śląska w oficjalnym meczu. Po szaleńczym początku tempo meczu trochę spadło. Wrocławianie kontrolowali przebieg spotkania, ale oddali inicjatywę Górnikowi. Zabrzanie próbowali atakować, szczególnie aktywny był na lewej stronie Erik Janża, ale podopieczni Marcina Brosza odbijali się od dobrze zorganizowanej defensywy rywali. Śląsk kontratakował, ale brakowało skuteczności. Najpierw po dwójkowej akcji Raicevicia i Lubambo Musondy ten pierwszy nie sięgnął piłki w decydującym momencie, a potem Robert Pich z 16 metrów uderzył bardzo niecelnie. Śląsk w pierwszej połowie był zdecowanie drużyną lepszą i efektywniejszą w ataku. Na przerwę wrocławianie schodzili z zasłużonym dwubramkowym prowadzeniem.
Trener Marcin Brosz postanowił reagować natychmiast i już w przerwie przeprowadził dwie zmiany. Z boiska zeszli Szymon Matuszek i Piotr Krawczyk, a pojawili się na nim Łukasz Wolsztyński i Alasana Manneh. Zmiany ofensywne nie dały jednak za dużo Górnikowi. Mecz wciąż przypominał widowisko z pierwszej połowy - zabrzanie częściej utrzymywali się przy piłce, nawet na połowie Śląska, ale nie wynikało z tego żadne zagrożenie dla bramki Putnockiego. Śląsk w kontratakach również nie był już tak wyrazisty, wrocławianie zaskoczyli jednak przyjezdnych z rzutu rożnego. Dośrodkował Płacheta, a w zamieszaniu blisko zdobycia drugiej bramki w meczu był Raicević. Piłka odbiła się jeszcze od obrońców, próbował dobijać Płacheta, ale znów na linii strzału ustawił się jeden z defensorów zabrzan. Górnik odpowiedział dopiero w 85 minucie. Rzut rożny, dośrodkowanie na dalszy słupek, tam Angulo zgrał piłkę do środka pola karnego, niefortunnie interweniował Israel Puerto i było 2:1. Bramka kontaktowa zwiastowała emocje do ostatnich minut spotkania. W nich jednak Śląsk zachował chłodną głowę i nie pozwolił Gónikowi na wyrównanie. Tym samym wrocławianie po błyskawicznie zdobytych golach pokonali zabrzan 2:1.
Śląsk Wrocław - Górnik Zabrze 2:1 (2:0)
Gole: 1:0 Dino Stiglec (3), 2:0 Filip Raicevic (7), 2:1 Israel Puerto (85-samobójcza).
Śląsk Wrocław: Matus Putnocky - Lubambo Musonda, Diego Zivulic, Israel Puerto, Dino Stiglec - Robert Pich (80. Damian Gąska), Jakub Łabojko, Krzysztof Mączyński, Michał Chrapek, Przemysław Płacheta (90+2. Piotr Samiec-Talar) - Filip Raicevic (69. Erik Exposito).
Górnik Zabrze: Martin Chudy - Mateusz Matras, Przemysław Wiśniewski, Paweł Bochniewicz, Erik Janza - Erik Jirka (74. David Kopacz), Roman Prochazka, Szymon Matuszek (46. Alasana Manneh), Piotr Krawczyk (46. Łukasz Wolsztyński), Jesus Jimenez - Igor Angulo.