"Graliśmy zbyt indywidualnie". Śląsk kończy EuroCup porażką
fot. Bartosz Tomczak
Pomeczowe rozmowy:
- Mateusz Zębski
- Jakub Nizioł
W pierwszym meczu obu zespołów wicemistrzowie Polski sprawili ogromną niespodziankę wygrywając w 80:71. Sensacja była tym większa, że do tego momentu wrocławianie nie mieli na koncie ani jednej wygranej.
Dla Telekomu spotkanie we Wrocławiu było z tych „być albo nie być”. W przypadku wygranej Turcy mieli zapewniony awans do play-off, a przegrana sprawiłaby, że musieli liczyć na korzystne wyniki w innych meczach. Gospodarze grali jedynie o godne pożegnanie z rozgrywkami, bo nie mogli już uciec z ostatniej pozycji w grupie.
Śląsk nie miał o co walczyć, ale nie zamierzał ułatwiać zadania rywalom i po trafieniu Jakuba Nizioła po niespełna pięciu minutach prowadzili 16:9. Za chwilę prowadzenie wrocławian mogło być jeszcze wyższe, ale pomylił się Marek Klassen. Od tego momentu szala zaczęła przechylać się na korzyść przyjezdnych, którzy szybko odrobili straty, a następnie wyszli na prowadzenie 17:16. Ostatnie minuty pierwszej kwarty to była wymiana ciosów, ale o ten jeden punkt lepszy był Telekom.
W drugiej odsłonie spotkania obraz gry się nie zmienił i nadal kibice oglądali wyrównane widowisko. Tak było do stanu 38:38. Przez kolejne cztery minuty wrocławianie nie potrafili powiększyć dorobku, a rywale systematycznie punktowali i odskoczyli na 50:38.
W trzeciej kwarcie spotkanie ponownie się wyrównało, ale Turk cały czas utrzymywał bezpieczne prowadzenie. Po trafieniu Hassaniego Gravetta zrobiło się 46:55, a kilka chwil później 46:50. I tak wyglądała niemal cała ta część spotkania. Dopiero w końcówce najpierw trzypunktową akcję przeprowadził Daniel Gołębiowski (2+1), a następnie trafił Mikołaj Adamczak i przed ostatnią kwartą Śląsk tracił do rywali osiem oczek (57:65).
22-letni skrzydłowy z Wrocławia zakończył trzecią kwartę i rozpoczął czwartą, ale tym razem rzutem za trzy (60:65). Wydawało się, że Śląsk może jeszcze powalczyć o wygraną, lecz podopieczni trenera Jacka Winnickiego ponownie zaliczyli serię niecelnych rzutów oraz strat, co goście skrzętnie wykorzystali i odskoczyli na 72:60. Opiekun wrocławian poprosił o przerwę i po wznowieniu gry czarną serię przerwał rozgrywający świetne zawody Dusan Miletic (20 punktów, 11 zbiórek). Goniący wynik wrocławianie w kolejnych fragmentach starali się grać szybciej, rzucać z dystansu, ale efekt był odwrotny od oczekiwanego, bo to spokojniej grający rywale częściej punktowali.
Śląsk na pożegnanie z Pucharem Europy przegrał 70:86 i zakończył rozgrywki na ostatnim, 10. miejscu z dwoma zwycięstwami na koncie. To i tak lepiej niż przed rokiem, kiedy zdołał wygrać tylko raz.
Śląsk Wrocław - Turk Telekom Ankara 70:86 (26:27, 14:23, 17:15, 13:21)
Śląsk Wrocław: Dusan Miletic 20, Jakub Nizioł 14, Hassani Gravett 13, Mikołaj Adamczak 7, Marek Klassen 6, Daniel Gołębiowski 6, Mateusz Zębski 4, Oskar Hlebowicki 0, Jakub Piśla 0.
Turk Telekom Ankara: James Palmer 22, Tyrone Wallace 17, Steven Enoch 15, Yigitcan Saybir 12, Jarrod Jones 12, Ismail Ulusoy 5, Boran Guler 2, Okben Ulubay 1, Troy Selim Sav 0, Melih Dogan 0, Brandon Brown 0.