Śląsk nadal bez punktów w delegacji. Przegrana w stolicy Podlasia
fot. slaskwroclaw.pl
Po wcześniejszym remisie w Szczecinie i derbowej porażce na obiekcie Zagłębia, Śląsk nie wykorzystał trzeciej w tym roku szansy na przywiezienie kompletu punktów z boiska rywala.
W porównaniu do ostatniego meczu z Koroną trener Vitezslava Lavicka dokonał trzech zmian w wyjściowym ustawieniu. Od pierwszej minuty zagrali Eric Exposito, Robert Pich oraz debiutujący Guillermo Cotugno. Urugwajczyk zagrał na lewej stronie obrony, zastępując lekko kontuzjowanego Stigleca.
W pierwszej połowie kibice zobaczyli kiepskie widowisko, choć trudno obu drużynom odmówić zaangażowania. Gra toczyła się jednak głównie w środku pola, a oba zespoły przykładały dużą uwagę do defensywy. Piłkarze do przerwy nie oddali żadnego celnego strzału, choć bliżej zdobycia gola byli gospodarze. W 20. min - po długim rozegraniu ataku pozycyjnego - piłka trafiła w polu karnym Śląska do Tarasa Romanczuka, ten odegrał ją na 11. metr do Jakova Puljica, ale chorwacki napastnik uderzył nad poprzeczką.
Drugą połowę z większym animuszem rozpoczęli piłkarze z Białegostoku. Najpierw Martin Pospisil sprzed pola karnego uderzył prosto w ręce Matusa Putnocky'ego, potem niecelne strzały oddali Bogdan Tiru i Romanczuk.
Gospodarze, wciąż bezbarwny Śląsk skarcili dopiero za czwartą próbą. Przemysław Mystkowski wpadł w pole karne i po kontakcie z Markiem Tamasem wywrócił się. Rzut karny, podyktowany przez arbitra Piotra Lasyka, pewnie w 56. minucie wykorzystał Martin Pospisil, który zmylił Putnocky'ego.
Wrocławianie musieli zaatakować odważniej, ale w ich akcjach nadal brakowało dokładności, a w rozgrywaniu - pomysłu. Tylko raz - w 73. minucie - miejscowi kibice musieli drżeć o losy prowadzenia. Najpierw Exposito po indywidualnym rajdzie trafił w słupek. W tej samej akcji okazję do dobitki miał jeszcze dwukrotnie Przemysław Płacheta, jednak jego strzały za każdym razem bronił Damian Węglarz.
To była właściwie jedyna szansa bramkowa gości. Mimo, że w końcówce na boisku pojawił się Filip Raicevic i Śląsk grał dwójką napastników, nie udało się już poważniej zagrozić bramce Jagiellonii. Bliżej podwyższenia wyniku byli gospodarze, ale Putnocky najpierw obronił strzał Tomasa Prikryla, a w doliczonym czasie gry Hiszpan Jesus Imaz minimalnie chybił po uderzeniu z pola karnego.
Jagiellonia Białystok - Śląsk Wrocław 1:0 (0:0)
Bramka: 1:0 Martin Pospisil (56-karny)
Jagiellonia: Damian Węglarz - Andrej Kadlec, Ivan Runje, Bogdan Tiru, Zoran Arsenic - Maciej Makuszewski (67. Tomas Prikryl), Taras Romanczuk, Ariel Borysiuk, Martin Pospisil, Przemysław Mystkowski (81. Bartłomiej Wdowik) - Jakov Puljic (76. Jesus Imaz).
Śląsk: Matus Putnocky - Lubambo Musonda, Israel Puerto (46. Piotr Celeban), Mark Tamas, Guillermo Cotugno - Krzysztof Mączyński, Michał Chrapek (50. Filip Markovic) - Jakub Łabojko, Robert Pich (77. Filip Raicevic), Przemysław Płacheta - Erik Exposito.
Żółta kartka - Jagiellonia Białystok: Ariel Borysiuk, Przemysław Mystkowski, Taras Romanczuk.
Śląsk Wrocław: Mark Tamas.
Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom). Widzów: 7 543.